nowości na e-mail
wpisz adres:


napisz do nas
Copyright © Klub Gaja
Strona Główna » Projekty » Jak działać dla Ziemi
Projekty
aktualna pozycja:
» Święto Drzewa
» Konkurs Drzewo Roku
» Zaadoptuj rzekę
» Odkryj swój park
» Czy wiesz co jesz?
» Wzmocnienie instytucjonalne
» Kupuj odpowiedzialnie
» Społeczny monitoring
» Współpraca wyszehradzka
» Globalnie w naszej wiosce
Jak działać dla Ziemi
» Pomagamy Zwierzętom - chronimy klimat
» Ryby mają głos!
» Akademia 3R
» Polscy Kampanierzy dla Klimatu
» EKOLOKALNY WOLONTARIAT

Jak działać dla Ziemi

 

Projekt „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jest kontynuacją programu " Jak działać dla Ziemi".

 

Termin realizacji: 1.10.2010 r. – 31.03.2012 rok

 

Głównymi celami projektu są:
       - stworzenie punktu konsultacyjnego oraz prowadzenie poradnictwa i interwencji w zakresie ochrony środowiska,
       - podejmowanie działań interwencyjnych związanych z ograniczaniem zagrożeń środowiska, 
       - wzmocnienie wizerunku Klubu Gaja i kontaktu z odbiorcami.
 

 


Raport z działań Klubu Gaja za 2010 rok

Raport z działań Klubu Gaja za 2009 rok


Raport z działań Klubu Gaja za 2008 rok

 


Ludzie chcą drzew

 

Zainteresowanie przyrodą w najbliższym otoczeniu, dociekliwość i uważność pomagają w ochronie przed wycinką drzew, które chronią nas przed hałasem, oczyszczają powietrze, zapewniają bezpieczne schronienie zwierzętom, a ludziom odpoczynek. Klub Gaja podjął kolejne działania w ochronie starych drzew. Lipy w Rybniku i w Ustroniu, klon w Dobroniu nadal rosną.

 

Od października 2010 r. do marca tego roku w ramach projektu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” (ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) Klub Gaja udzielił blisko 860 porad związanych z różnymi aspektami ochrony środowiska i prawami zwierząt. Ostatnie ze spraw zgłoszonych do Klubu Gaja pokazały, że mieszkańcy, zainteresowani najbliższym otoczeniem, mogą wpływać na jego kształt oraz na decyzje podejmowane w urzędach. Trzeba jednak zadawać pytania i szukać sojuszników.

 

 

Siedem drzew uratowanych

 

Ulica Ligonia w Rybniku została obsadzona lipami kilkadziesiąt lat temu. Dziś najmłodsze z drzew mają, więc nie mniej niż 40 lat. Plany urzędu zakładały wycinkę 13 z nich. Sprawa zainteresowała jednego z mieszkańców, który pewnego dnia zauważył, że drzewa są mierzone i uważnie oglądane. Gdy ustalił, że drzewa mają być wycięte sam napisał pismo do urzędu miasta oraz skontaktował się z Klubem Gaja. Zgodnie z możliwościami organizacji społecznej, (które nie przysługują pojedynczym obywatelom) Klub Gaja został stroną w postępowaniu administracyjnym (prowadzonym przez Urząd Miasta w Gliwicach). To pozwoliło na wniesienie wniosku o wizję lokalną, na której złożyliśmy wnioski i uwagi, dzięki czemu uratowaliśmy przed wycinką 7 drzew.

 


Nie tylko dla ludzi

 

O planowanej wycince lip w Ustroniu Klub Gaja zaalarmowała mieszkanka Ustronia. Z jej informacji, (które uzyskała od osób obmierzających drzewa) wynikało, że przeszkodzą one w budowie kanalizacji. Chodzi o 27 lip, z których najstarsze mają ponad 100 lat. Klub Gaja włączył się w postępowanie administracyjne w tej sprawie ( prowadzone przez Starostwo Powiatowe w Cieszynie) i zgłosił swoje uwagi, m.in. pytanie czy rozważane były inne warianty poprowadzenia instalacji kanalizacyjnej. Sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Warto zwrócić na nią uwagę, ponieważ inicjatorka akcji w obronie drzew, zrobiła to w przekonaniu, że są one bardzo ważnym elementem krajobrazu, praktycznie nie do odtworzenia w takiej okazałości, jaką osiągnęły. Mieszkanka podkreślała również, że drzewa planowane do wycięcia, są ważnym miejscem bytowania wielu gatunków ptaków.

 

 

W Dobroniu

 

Trzystumetrowa aleja lip i klonów wzdłuż ulicy Kolejowej w Dobroniu (pod Pabianicami) już w zeszłym roku została uszczuplona o 10 drzew. Tym bardziej mieszkańców ulicy zaniepokoiły pomiary kolejnych, prowadzone w tym roku. Klub Gaja włączył się w postępowanie prowadzone przez Urząd Gminy w Dobroniu z wnioskiem o ocenę dendrologiczną. Wykazała ona, że drzewo przeznaczone do wycinki (pod pozorem stwarzania niebezpieczeństwa dla mienia), wcale takiego zagrożenia nie stwarza, a zatem próba jego usunięcia jest nieuzasadniona. Urząd Gminy w Dobroniu przygotowuje, więc decyzję odmowną na wycinkę.

Sytuacja w Dobroniu, gdzie właściciel terenu oprócz wycinki jednego z drzew złożył wniosek o przeprowadzenie zabiegów pielęgnacyjnych sześciu innych, wywołuje także konieczność przypomnienia przesłanek, które prawo przewiduje dla przycinki konarów. Można to zrobić tylko wówczas, gdy:
• trzeba usuwać gałęzie obumarłe, nadłamane lub wchodzące w kolizje z obiektami budowlanymi lub urządzeniami technicznymi,
• trzeba kształtować koronę drzewa, którego wiek nie przekracza 10 lat,
• związane jest to z utrzymywaniem formowanego kształtu korony drzewa.

 


Rola organizacji społecznej

 

Wszystkie trzy przytoczone historie nie miałyby miejsca, gdyby nie reakcja mieszkańców, którym zależy na otoczeniu, w którym mieszkają.

Ochrona przyrody nie jest pustym hasłem, lecz jedną z najważniejszych w dzisiejszych czasach formą działania społecznego. Infrastruktura w miastach zajmuje coraz więcej miejsca. Ważne jest, aby chronić w miastach istniejące tereny zielone. To wzbudza coraz większe zainteresowanie i motywuje do działania obywateli. Muszą jednak posiadać wiedzę, jak sami mogą wpłynąć na decyzję podejmowane przez urzędy oraz kto może reprezentować ich prawa przed urzędami administracji publicznej. Klub Gaja od 10 lat prowadzi program Święto Drzewa, który obok propagowania wiedzy o skutkach zmian klimatycznych zachęca do sadzenia i ochrony drzew. Są one niezastąpionym sprzymierzeńcem człowieka i miejscem schronienia dla zwierząt, dlatego warto podejmować działania dla ich ochrony – podsumowuje Paweł Grzybowski z Klubu Gaja.

 


Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Klub Gaja w sprawie cyrkowych pluszaków

 

Klub Gaja zaapelował do sieci IKEA by rozpatrzyła zasadność sprzedaży pluszowych zabawek nawiązujących do dzikich zwierząt tresowanych w cyrkach. 

 

Dwie serie w asortymencie sieci - Klappar Cirkus i Leka Cirkus w ocenie Klubu Gaja pokazują w fałszywym świetle zwierzęta wykorzystywane w cyrku i umacniają w dziecku poczucie, że arena i jej zaplecze to miejsca przyjazne zwierzętom.

 

Cyrki nigdy nie są w stanie zapewnić dzikim zwierzętom odpowiednich warunków, ponieważ są one trzymane w nienaturalnych warunkach i zmuszane do nienaturalnych zachowań. Tresura łamie  ich charakter i instynkt obronny pozbawiając w ten sposób godności, a jedyną korzyścią takich działań jest zabawa publiczności. W najmłodszych takie pokazy umacniają bezmyślną zgodę na świat, w którym człowiek dominuje nad innymi stworzeniami nie licząc się z ich realnymi potrzebami. Negatywnymi zjawiskami sztuki cyrkowej pod hasłem „Cyrk jest śmieszny, nie dla zwierząt” Klub Gaja zajmuje się od 1995 r.

 

W wyjaśnieniu skierowanym do Klubu Gaja IKEA informuje, że nie akceptuje żadnych form okrucieństwa wobec zwierząt. Jednak podczas procesu projektowania konkretnych pluszaków z serii Cirkus firma nie wzięła pod uwagę ich symbolicznego skojarzenia z tematem okrucieństwa wobec dzikich zwierząt. W przyszłych pracach związanych z „tematem cyrkowym” planujemy rozwijać takie produkty, które pozwalają dzieciom na fizyczne włączenie się w zabawę (jak użycie równoważni czy żonglowanie). Nie będziemy projektować nowych bohaterów zabawek symbolizujących dzikie zwierzęta w cyrku - zadeklarowała Katarzyna Dulko-Gaszyna, kierownik ds. społecznej odpowiedzialności i ochrony środowiska w IKEA.

 

W handlu i produkcji, która ciągle konkuruje o względy klientów już od dawna mamy do czynienia z chaosem wyższych wartości. Psycholodzy zwracają uwagę, że zabawki dostępne w masowej sprzedaży nie zawsze idą w parze z rozwojem wrażliwości najmłodszych. Tymczasem to właśnie w pierwszych latach życia człowieka kształtuje się podstawa jego osobowości. Zwierzęta są szczególnie ważnym światem dla dzieci. Będzie on jeszcze cenniejszy jeśli będzie ukazywany bez fałszu, maskowania ich prawdziwych cech i praw, do których odwołuje się wiele programów i kampanii Klubu Gaja.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Skwer w Łodzi i park w Chorzowie ocalone!

 

Zieleń w miastach poprawia, jakość życia. Sadzenie nowych drzew nie jest jednak takie oczywiste. Trzeba zgody administratora terenu, wyboru odpowiedniego gatunku, systematycznej i właściwej pielęgnacji, ochrony przed wandalizmem. Dobrodziejstwo drzew w mieście jest nieocenione, ale jednocześnie przez wielu niezauważalne. Ci, którzy pragną „kawałka zieleni” koło bloku, ulicy, placu są jednak coraz liczniejsi. Skwer przy Piotrkowskiej w Łodzi i Park Róż w Chorzowie zostały ocalone dzięki zaangażowaniu Klubu Gaja i mieszkańców.

 

Dziewięć lat temu Klub Gaja rozpoczął powszechną edukację na temat sadzenia i ochrony drzew. Wszystkich, nie tylko tych pomnikowych. Program „Święto Drzewa” Klubu Gaja przynosi plony w postaci kilkuset tysięcy zasadzonych drzew. Przynosi także zmiany postaw. Uwagę, szacunek i przekonanie, że drzewo to nie tylko gałęzie i liście, ale całe światy dla innych stworzeń i lepszy klimat do życia dla ludzi.

 

Uratowany skwer przy Piotrkowskiej w Łodzi

 

Mieszkańcy wieżowca przy największej arterii Łodzi – ulicy Piotrkowskiej postanowili powalczyć o 21 drzew, czyli skwer koło ich bloku. Nie mieszkańcy byli jednak właścicielem tego terenu, a spółdzielnia mieszkaniowa. To ona zadecydowała, że skwer zamieni się w plac budowy po to, by powstał w tym miejscu nowy budynek. Na opór mieszkańców nie trzeba było długo czekać, bo to oni dbali o skwer i oni korzystali z jego uroku. Na ich prośbę Klub Gaja włączył się do postępowania administracyjnego w sprawie pozwolenia na wycinkę drzew na skwerze. Spółdzielnia otrzymała już pozwolenia na budowę pozostawała, więc kwestia uzyskania zgody na usunięcie drzew tak, aby nie przeszkadzały w budowie. Wnioski Klubu Gaja, że ocena dendrologiczna i ornitologiczna, na podstawie, której zapadła pozytywna decyzja o wycince, są niewłaściwe, zostały odrzucone. Odrzucono także zażalenie stowarzyszenia do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Prace na skwerze ruszyły pełną parą. Rozpoczęto wycinanie drzew, ale mieszkańcy nie dali za wygraną. O kobietach i mężczyznach, którzy z transparentami wspinali się na drzewa, po to by własnym ciałem je obronić, usłyszała cała Polska. Protestujących usunięto siłą. Oni, wzburzeni zachowaniem ochroniarzy, wezwali policję.

 

Po zamieszaniu na skwerze spółdzielnia wstrzymała prace przy usuwaniu drzew. W tym dniu wniosek Klubu Gaja o wstrzymanie decyzji o wycince przy Piotrkowskiej trafił do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA). Natomiast do prokuratury stowarzyszenie wysłało zawiadomienie o zniszczeniu lęgu (w trakcie wycinki zwalono drzewo, w konarach, którego odnaleziono i sfotografowano ptasie gniazdo). Oczekiwanie na decyzję WSA trwało blisko miesiąc. Mieszkańcy pilnowali skweru obserwując go z okien mieszkań i samochodów, w których spędzali noce, by w razie konieczności znów osobiście bronić drzew przed piłami. Tym bardziej, że teren został ogrodzony szczelnym płotem.

 

Decyzja WSA na wniosek Klubu Gaja została ogłoszona 17 listopada. Sąd nie odniósł się do merytorycznych uwag, ale do błędów formalnych związanych z wydaniem zgody na wycinkę. Po zbadaniu sprawy WSA stwierdziło nieważność decyzji Urzędu Miasta w Łodzi z przyczyn formalnych. Decyzja na wycinkę jest nieważna i drzew rosnących przy ul. Piotrkowskiej nie wolno wycinać.

 

Broniony skwer przy Piotrkowskiej w Łodzi nie jest już taki sam jak wcześniej. Brakuje kilku drzew, ale miejsce nabrało nowego znaczenia. Spółdzielnia, jeśli nadal będzie chciała w tym miejscu coś wybudować, znów może występować o zgodę na wycinkę.  Wydaje się jednak, że mieszkańcy znów nie pozostaną bierni. Klub Gaja może być stroną w nowym postępowaniu administracyjnym w tej sprawie.

 

Zobacz zdjęcia

 


Park Róż w Chorzowie

 

Historia o zachowanie drzew w Parku Róż w Chorzowie zaczęła się od … spaceru. Jedna z mieszkanek, stale korzystająca z tego miejsca, podczas przechadzki zauważyła znaczenia na drzewach. Okazało się, że były to przygotowania do wycinki. Na wycięcie 77 drzew wydał zgodę prezydent Katowic (urząd miasta właściwy na danym terenie nie może w takich sprawach wydawać zgody samemu sobie). Termin wyznaczony wraz z tą decyzją – do 31 grudnia 2009 r., nie został wykorzystany i próbowano go przedłużyć do 15 listopada 2010 r. Klub Gaja zgłosił sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które podważyło przedłużanie terminu wycinki. Decyzja wydana do 31 grudnia była ważna tylko do tego właśnie czasu. Kolejny okres mogła wyznaczyć tylko nowa decyzja.  We wrześniu 2011 r. Klub Gaja został poinformowany, że decyzja prezydenta Katowic zezwalająca na wycinkę w Parku Róż wygasła. To oznacza, że nowa próba usunięcia drzew wymaga uruchomienia nowego postępowania administracyjnego, o którym Klub Gaja musi zostać powiadomiony (tak zapisano w protokole kończącym sprawę).

 

Sprawa w Chorzowie byłaby znacznie prostsza gdyby chorzowski urząd wniosek Klubu Gaja o udział w postępowaniu od razu przekazał do urzędu prowadzącego, czyli do Katowic. Zrobiono to jednak dopiero wówczas, gdy decyzja tam zapadła. Tak nie wolno. Urząd, który wie, kto prowadzi dane postępowanie powinien od razu przekazywać do niego wszystkie wnioski społeczne (i urzędowe), aby sprawa załatwiana była jak najbardziej obiektywnie, z poszanowaniem wszystkich zainteresowanych – wyjaśnia Paweł Grzybowski z Klubu Gaja.

 

Zobacz zdjęcia

 


Determinacja i … determinacja

 

Sprawy interwencyjne często bardzo długo czekają na rozwiązanie. Wymagają, więc cierpliwości i wnikliwości. To zniechęca, ale przypadki Parku Róż w Chorzowie i skweru przy Piotrkowskiej w Łodzi są przykładem, że nawet w takich sytuacjach można sobie poradzić. Zwłaszcza, jeśli uda się w to zaangażować więcej osób reprezentujących różne środowiska.

 

Pozbieranie podpisów od sąsiadów i wysłanie listu do kancelarii premiera nie mogą być jedyną metodą działania. Żyjemy w świecie, w którym wiele rzeczy, terenów, dóbr jest własnością prywatną i przedstawia określoną wartość materialną. Dobro społeczne, o które w takich sytuacjach zazwyczaj walczą ludzie, jest wartością niepoliczalną, ale także trzeba o nie dbać – komentuje Jacek Bożek, prezes Klubu Gaja.

 

Polacy coraz chętniej angażują się w sprawy społeczne, bronią swojego miejsca, dobra wspólnego, swojej „małej ojczyzny”. Ich czynny udział w ochronę zieleni w mieście buduje poczucie wartości miejsca, w którym żyją. Jest też świadectwem dla innych.
 
Opisane działania podjęte zostały w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Dramatyczna sytuacja koni w Posadowie

Po interwencji, jaką otrzymał Klub Gaja w sprawie niewłaściwych warunków utrzymania koni w byłej Stadninie Koni Posadowo na terenie Gminy Lwówek, stowarzyszenie nasze zwróciło się z apelem o podjęcie natychmiastowych działań do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Nowym Tomyślu.

 

Klub Gaja otrzymał od Powiatowego Lekarza Weterynarii w Nowym Tomyślu odpowiedź, z której wynika, iż służby weterynaryjne przy współpracy z Burmistrzem Miasta i Gminy Lwówek oraz lokalnym posterunkiem Policji podjęli już w tej sprawie działania mające na celu poprawę warunków utrzymania zwierząt oraz wydali niezbędne decyzje administracyjne, które są na bieżąco monitorowane.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

 

Zobacz zdjęcia


Corridzie mówimy NIE

 

Corridy w Milówce nie będzie. Scenariusz takiego pokazu wymaga zatwierdzenia Głównego Lekarza Weterynarii, a ten umorzył postępowanie w sprawie pokazu, który miał odbyć się w Dzień Dziecka. Decyzji nie wydano, pokazu byków w ogrodzie na zboczu góry Prusów w Milówce nie było. Klub Gaja nie zgodzi się, aby był w przyszłości.

 

Główny Lekarz Weterynarii (GLW) ocenił, że przedstawiony scenariusz pokazu, który wpłynął do niego 5 dni przed planowanym wydarzeniem, nie zawierał informacji potrzebnych do ustalenia czy występ odbędzie się zgodnie z zachowaniem warunków określonych w Ustawie o ochronie zwierząt. Nie udało się tego także ustalić w rozmowie z pomysłodawcą pokazu, bo nie skorzystał on z możliwości złożenia dodatkowych wyjaśnień. Na decyzję miała także wpływ ocena scenariusza przygotowana przez Klub Gaja, który za zgodą GLW stał się stroną w postępowaniu administracyjnym w tej sprawie.

 

Pomysłodawca pokazu wystąpił do Głównego Lekarza Weterynarii o zatwierdzenie scenariusza występów byka w przedstawieniu o corridzie, którego premierę zaplanowano na 1 czerwca 2011 r. W tym dniu, na miejscu planowanego wydarzenia, Klub Gaja i widzowie mogli tylko oglądać byka sprowadzonego ze Słowacji, który stał przywiązany do ogrodzenia. Na wybiegu przed publicznością występowali natomiast młodzi aktorzy. Jeden z nich z plastikowymi rogami na głowie miał odgrywać rolę byka. Przekazywane w ten sposób treści mogły tylko utwierdzić najmłodszych odbiorców w stereotypach, że byk jest śmiesznym zwierzakiem - zabawką podległą człowiekowi. Zapewnienia właściciela ogrodu, składane przed dziennikarzami, że chce ratować słynną rasę hiszpańskich byków zdecydowanie nie miały pokrycia w zaprezentowanym programie.

 

Działanie podejmujemy w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Nie wszystkim jest do śmiechu

Klub Gaja będzie  monitorować publiczne pokazy byków w Milówce. Pierwsze  widowisko było na żenująco niskim poziomie. Dzieci, które oglądały dwóch amatorów przebranych za toreadora i byka odebrały raczej lekcję naśmiewania się ze zwierząt niż humanitarnego ich traktowania. Byk z Hiszpanii pojawi się w Milówce lada dzień. Klub Gaja apeluje o rozważne używanie słowa „corrida” w zaproszeniach reklamujących pokazy zwierząt.

 

Od 23 lat Klub Gaja, zgodnie ze swoim statutem, pracuje na rzecz przestrzegania praw zwierząt w Polsce i na świecie. Jest wieloletnim członkiem międzynarodowej organizacji Eurogroup for Animals, zrzeszającej największe stowarzyszenia pro-zwierzęce w Europie. Propozycja prywatnego przedsiębiorcy z kolonii Prusów w Milówce, który zdecydował się sprowadzić do siebie autentycznego byka z Hiszpanii, hodowanego na corridę, była zaskakująca, ponieważ hasło „bezkrwawej corridy” zostało połączone publicznym pokazem zwierząt w Międzynarodowym Dniu Dziecka. Na miejscu okazało się, że pokaz organiczono do byka sprowadzonego ze Słowacji, który przywiązany do ogrodzenia miał zainteresować zaproszone dzieci. Najmłodsi mieli okazję przyjrzeć się mu z bliska, a także przedstawieniu, które przygotowała grupa młodych ludzi. W konwencji bajki o byczku Fernando starano się przekazać wiadomości o hiszpańskiej corridzie.

 

W odczuciu Klubu Gaja to powielanie stereotypów, a nie edukacja na przyzwoitym poziomie. Wkrótce w Milówce pojawi się prawdziwy hiszpański byk. Pokazy z jego udziałem, jeśli będą mieć charakter widowiska,  muszą mieć swój scenariusz zatwierdzony przez Głównego Lekarza Weterynarii.

 

Poczas pierwszego pokazu dla dzieci na miejscu obecny był Powiatowy Lekarz Weterynarii, który nie miał żądnych zastrzerzeń do warunków w jakich trzymany jest byk ze Słowacji. Mamy nadzieję, że zwierzę sprowadzone z Hiszpanii również nie będzie narażone na żadne szkody. Kwestią dobrego smaku i obyczajów pozostaje jednak to jakimi gadżetami i przedstawieniami będzie podsycana ciekawość ludzi, którzy zdecydują się przyjechać do Milówki.


Działanie podejmujemy w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

 


Corrida?! Zawiadomienie prokuratury

 

Klub Gaja zawiadomił Prokuraturę Rejonową  i Komendę Powiatową Policji w Żywcu o możliwości popełnienia wykroczenia w Milówce w Beskidzie Żywieckim (woj. śląskie). Według zapowiedzi właściciela obiektu „Leśny Gród” (rozpowszechnianych przez prasę) 1 czerwca w Kolonii Prusów w Milówce zostanie zorganizowane widowisko z udziałem byków sprowadzonych z Hiszpanii, oryginalnej rasy wykorzystywanej w corridzie.

Zapowiedź organizacji widowiska świadczy o nieznajomości zapisów Ustawy o ochronie zwierząt.  Prawo to zabrania: wykorzystywania zwierząt w widowiskach i sportach noszących znamiona okrucieństwa, szczególnie walk z udziałem byków, psów i kogutów. Mimo, iż organizator zapowiada, że będzie to walka bezkrwawa, Klub Gaja nie może zgodzić się na takie wykorzystywanie zwierząt. Rażący jest także fakt, że widowisko zaplanowano w Międzynarodowym Dniu Dziecka. Tego typu przedsięwzięcia nie mają żadnych walorów edukacyjnych, a w rzeczywistości  nastawione są głównie na zysk, jeśli nie za pierwszym, to następnym razem.  Właściciel „Leśnego Grodu” nie ma także zatwierdzonego przez Głównego Lekarza Weterynarii scenariusza występów zwierząt.  Prokuratura powinna natychmiast poinformować pomysłodawcę  o konsekwencjach prawnych w wypadku przeprowadzenia widowiska.  Jest to wykroczenie, które podlega karze aresztu lub grzywny.

 

O natychmiastowe wydanie decyzji niedopuszczającej do organizacji widowiska z udziałem byków w Milówce Klub Gaja zwrócił się do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Żywcu. Stowarzyszenie domaga się również przeprowadzenie kontroli całego obiektu pod względem warunków w jakich są tam utrzymywane liczne zwierzęta. Z informacji osób odwiedzających to miejsce wynika, iż niektóre z nich mogą być przetrzymywane niewłaściwie. Nie ma także pewności czy właściciel „Leśnego Grodu”  posiada na nie odpowiednie zezwolenia, na przykład na jelenia.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Dom dla pustułki

 

Na ścianie kamienicy przy ul. Sukienniczej 3 w Bielsku-Białej zawisł nowy dom dla pustułki. Do tej pory ten niezwykły ptak, który zamieszkuje także centra miast, mógł gnieździć się w oknie strychu. Otwór, ze względu na wpadające tą drogą zimno, został jednak uszczelniony i całkowicie zamknięty. Administrator budynku zgodził się by specjalną budkę lęgową dla ptaków powiesić kilka metrów dalej, na tej samej ścianie. W tym roku pustułka już nie zdąży założyć tu gniazda, tak jak robiła to od wielu lat.  Mamy nadzieję, że zdarzy się to w przyszłym roku.

 

Nasza akcja to rodzaj edukacji. Rzadko mieszkańcy miast uświadamiają sobie, na co dzień, że wokół nich, właśnie w mieście, jest dzikie życie. Jesteśmy otoczeni wieloma innymi istotami, które tu żyją i też mają do tego prawo. Dzielmy przestrzeń między siebie. W tej historii najważniejsze jest jednak to, że o całej sytuacji poinformował nas jeden z mieszkańców, który od lat te ptaki obserwował i z przyjemnością robił zdjęcia. Teraz, kiedy zabrakło dla nich miejsca, chciał im pomóc. Uważam, że to wspaniała postawa - mówił Jacek Bożek, szef Klubu Gaja.

 

Szybka akcja wieszania budki nie byłaby możliwa bez udziału wspinaczy z Centrum Sportów Górskich Trango w Bielsku-Białej. Zawieszeni na linach przymocowanych na dachu kamienicy, mogli bez problemu dostać się do wskazanego miejsca. Ta jedna pustułka może dać ludziom dookoła dużo radości, może wychować swoje potomstwo, które znajdzie dla siebie kolejne miejsca w środowisku miasta - wyjaśniał szef Trango, Marcin Szczotka.

 

 

Pustułka to średniej wielkości ptak drapieżny z rodziny sokołowatych. Chętnie zamieszkuje tereny zurbanizowane gdzie osiedla się w załomach i na gzymsach murów. W całej Polsce jest tylko 2 tys. par pustułek (dane z 2006 r.). Są objęte ścisłą ochroną gatunkową. Ich liczebność znacznie spadła w latach 60 i 70. XX wieku. Wymagają ochrony czynnej, np. wieszania budek lęgowych.


Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Usunięto ambonę

 

Po interwencjach Klubu Gaja z Cygańskiego Lasu w Bielsku- Białej zniknęła myśliwska ambona, która budziła zdumienie wśród uważnych obserwatorów. Las uważany za rekreacyjny, i często wybierany na cel spacerów z dziećmi, nie powinien być potencjalnym terenem polowań, tym bardziej, że jako miejsce rodzinnej rekreacji jest przywoływany wśród przykładów promujących Bielsko- Białą.

 

Niepokojący był także sposób zamontowania ambony, która została ordynarnie przybita do drzewa, prowadząc do jego bezpośredniego uszkodzenia. W piśmie do Urzędu Miasta w Bielsku-Białej, który jako właściciel terenu musiał wydać zgodę na jej postawienie, Klub Gaja zwrócił również uwagę, że ambona znajduje się naprzeciwko tzw. młaki – podmokłego miejsca szczególnie chętnie odwiedzanego przez dziki i wykorzystywanego przez nie jako kąpielisko. Bielski magistrat musiał dwukrotnie uzgadniać z właścicielem ambony  - kołem łowieckim „Klimczok” jej likwidację, bo pierwszy wyznaczony wspólnie termin rozbiórki nie został dotrzymany.

 

Ambona przed ... ... i po demontażu

 

Myśliwi wyjaśniają, że lokalizacja platformy i sposób jej montażu były uzgadniane z administratorem terenu. Skojarzenia związane z amboną myśliwską są jednak,  powszechnie dość jednoznaczne i oznaczają polowanie, a taki obraz trudno zaakceptować na terenie rekreacyjnym. Zdaniem Klubu Gaja był to także gorszący sposób obchodzenia się z drzewami. Dla ludzi lasu, którymi mienią się myśliwi, na pewno nie był to przykład do chwały.

 

Na szczęście dzięki działaniom Klubu Gaja i zaangażowaniu Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej myśliwi ambonę musieli rozebrać.
 
Opisane działania podjęte zostały w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Płazom na ratunek? Warto!

 

Płazy wyruszają na gody, ludzie wyruszają na pomoc płazom. Co roku o tej porze płazy muszą dotrzeć do zbiorników wodnych by tam złożyć skrzek. W wielu miejscach nie mają szans, giną pod kołami pojazdów, ponieważ ich drogi przecinają się z trasami komunikacyjnymi. Na ile tylko możliwe  starajmy się je ochraniać. Na świecie jest ponad 6 tys. gatunków płazów, w Polsce - 18. Wszystkie są pod ochroną.

 


W Bielsku-Białej tradycyjnym miejscem rozrodu płazów jest ustanowiony, właśnie z tego względu, użytek ekologiczny „Weldoro” (rejon ul. Ks. Kusia). Budowa drogi ekspresowej S 69 sprawiła, że wokół użytku powstał plac budowy. Wykonawca drogi, której inwestorem jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) w Katowicach wystawił płotki oraz wiaderka, do których wpadają wędrujące płazy. Taki system musi być jednak codziennie monitorowany, a płazy w wiaderkach przenoszone i wypuszczane w bezpiecznym dla nich miejscu. W miniony weekend dozoru jednak zabrakło i wiaderka okazały się dla płazów pułapką. Żaby i ropuchy zostały szybko przeniesione przez Klub Gaja, ale GDDKiA (oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i Urząd Miasta w Bielsku-Białej) została pisemnie zawiadomiona o zaniedbaniach.

 

W Jaworzu w parku w centrum miejscowości trwa modernizacja stawu. Na czas prac spuszczono z niego wodę.  Skrzek został więc złożony w pozostałych tam kałużach na dnie. Powiadomiony przez Klub Gaja urząd gminy zapewnił, że woda zostanie wpuszczona do stawu jak najszybciej.

 

Do Klubu Gaja trafiają pytania z innych regionów Polski dotyczące płazów wychodzących na drogi, m.in. z Okuniewa (woj. mazowieckie)  gdzie droga wojewódzka z Warszawy do Węgrowa przecina dwa stawy. Autorki listu zaznaczają, że do tej pory o płazy w tamtym rejonie troszczyła się przez kilka lat nauczycielka biologii, która stawiała zapory z folii umocowanej na listewkach. Niestety nauczycielka jest na urlopie zdrowotnym, a w szkole nie wiadomo jakie formalności należy spełnić by ponownie ustawić zapory.

 

Apel o ratunek dla płazów przysłała także mieszkanka Łochowa (woj. mazowieckie). Na ulicy Baczkowskiej na odcinku kilkudziesięciu metrów codziennie giną setki żab (droga znajduje się między łąkami i ogrodami, a lasem) oraz kierowca korzystający z drogi Bechcice – Lutomiersk (chodzi o mostek w okolicach gimnazjum i szkoły podstawowej).

 

W takich sytuacjach należy jak najszybciej zawiadomić zarządcę drogi, urząd gminy lub Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska czyli instytucje, które jeśli nie od razu, to w przyszłości mogą wziąć pod uwagę, że droga znajduje się na trasie migracji płazów i zaplanować potrzebne zabezpieczenia. Warto wystąpić także do zarządcy drogi, aby w takim miejscu postawił znak ograniczenia prędkości – wyjaśnia Paweł Grzybowski koordynator punktu konsultacyjnego Klubu Gaja.

 

Każdy może zająć się ustawianiem płotków wzdłuż drogi czy przenoszeniem płazów. Przed rozpoczęciem pracy trzeba uzyskać stosowne zezwolenia (policja, urząd miasta lub gminy, konserwator przyrody) i pamiętać o zachowaniu bezpieczeństwa. Działanie takie może podjąć zarówno grupa mieszkańców, jak i szkoła, klasa (za zgodą i pod opieką rodziców, nauczycieli i dyrekcji szkoły)  lub też lokalna organizacja społeczna.

 

Traszki, ropuchy, kumaki, żaby i rzekotki zjadają bezkręgowce szkodliwe w gospodarce leśnej, rolnej i ogrodniczej, same są ważnym elementem zastępczego pokarmu dla drapieżników. Wszystkie gatunki zasiedlające Polskę są klasyfikowane jako narażone na wyginięcia, albo uznane za wymierające. Zagraża im degradacja zbiorników wodnych (zasypywanie, osuszanie, przekopywanie) oraz ruch samochodowy, który krzyżuje się z ich trasami przemieszczania. Niestety płazy nie potrafią zmienić swoich tradycyjnych szlaków i bez względu na zagrożenie co roku wędrują tak samo.


Ze względu na niszczenie środowisk rozrodu i zimowania oraz skażenia chemiczne kurczenie się terenów bytowych płazów obserwuje się w całej Europie.  Dlatego w Wielkiej Brytanii nowe autostrady wytycza się z uwzględnieniem stałych szlaków wędrówek zwierząt. W Holandii odcinki dróg, na których ginie najwięcej płazów są specjalnie rejestrowane by w odpowiednim czasie zostały zabezpieczone. W Niemczech, Holandii i Francji uznano, że najkorzystniejsze zabezpieczenia dla płazów to niewysokie płotki wykonane z materiałów przezroczystych. Przy takich ściankach powinny znajdować się wiadra do codziennego przenoszenia płazów. Inne formy ułatwiające płazom ich wędrówkę to rury lub tunele pod jezdniami.

 

Punkt konsultacyjny Klubu Gaja jest dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w ramach projektu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012”.


Niedźwiedzie z Leszna jadą do Niemiec. A jednak się da!

 

Niedźwiedzie z mini-zoo w Lesznie zostaną zabrane do Niemiec. Schronienie znajdą w azylu organizacji Vier Pfoten („Cztery Łapy”) w Bärenwald Müritz. W ten sposób sprawa niedźwiedzi przetrzymywanych w złych warunkach i z naruszeniem prawa, znalazła finał. Jeśli organizacja społeczna jest konsekwentna w działaniu musi poświęcić wiele czasu, ale osiągnie swój cel. Kampanię w obronie niedźwiedzi z Leszna rozpoczęliśmy w 2009 r.  – wyjaśnia Jacek Bożek, prezes Klubu Gaja. Jest to pierwszy taki przypadek, gdzie w wyniku stwierdzonych złych warunków utrzymania zwierząt mini zoo musi zwierzęta oddać.

 

Organizacja Vier Pfoten i Klub Gaja są członkami europejskiej platformy działającej na rzecz zwierząt Eurogroup for Animals.

 

Mini-zoo w Lesznie, miejsce przetrzymywania dwóch niedźwiedzi brunatnych- Kasi i Basi, znajduje się w Parku 1000-lecia w Lesznie (woj. wielkopolskie). Ogród prowadzi Miejski Zakład Zieleni podległy Urzędowi Miasta w Lesznie.

 

W  2009 r. Klub Gaja złożył wniosek do Ministra Środowiska o natychmiastowe cofnięcie zezwolenia na prowadzenie zoo. To było niedobre miejsce dla  zwierząt. W ogrodzie brakowało odpowiedniej infrastruktury sanitarnej, a pobliski stadion żużlowy, plac dla deskorolek i ruchliwa ulica nie były otoczeniem przyjaznym dla zwierząt. Obszar ogrodu nie był także dostatecznie odgrodzony dla niepożądanych osób z zewnątrz, które nie zachowywały należytego spokoju.

 

Wniosek Klubu Gaja poparły komisje Państwowej Rady Ochrony Przyrody (ds. Ochrony Zwierząt i Ogrodów Zoologicznych oraz ds. CITES) oraz Rada Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów. Na wybiegach dla niedźwiedzi zamontowano wprawdzie szyby, ale zwierzęta nadal narażone były na okaleczenia i urazy, a przestrzeń, w której przebywały nie była wyposażona odpowiednio do ich potrzeb. W opublikowanym w tym czasie w prasie raporcie specjaliści alarmowali m.in., że  niedźwiedzie w Lesznie, wegetują w warunkach naruszających elementarne zasady humanitarnego traktowania i powinny być stamtąd natychmiast zabrane. Ponieważ według Klubu Gaja w leszczyńskim Mini Zoo naruszone zostały zapisy Ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt stowarzyszenie powiadomiło o tym prokuraturę. Informując także, że zoo działa bez zezwolenia Powiatowego Lekarza Weterynarii przez co stwarza zagrożenie epizootyczne i epidemiczne. Za uchybienia Klub Gaja uznał również wówczas  brak odpowiednich kwalifikacji u osób zajmujących się zwierzętami w zoo i trzymanie tychże w warunkach nie odpowiadających ich potrzebom biologicznym.

 

Kontrola Mini Zoo w Lesznie

Interwencje Klubu Gaja spowodowały, że zoo skontrolowały: Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu. Stwierdzono, że niedźwiedzie muszą zostać zabrane z Leszna. Klub Gaja zadeklarował chęć współpracy z obecnym administratorem ogrodu i pomoc w poszukiwaniu azylu dla tych zwierząt. Pisma informujące o sytuacji w Lesznie zostały rozesłane do kilkunastu zagranicznych organizacji zajmujących się opieką nad zwierzętami drapieżnymi. Natomiast zoo zobowiązano do naprawy wszystkich uchybień prawnych oraz opracowania koncepcji dalszego funkcjonowania.

 

Niedźwiedzica Kasia Niedżwiedzica Basia

 

Za kilka tygodni niedźwiedzie: Basia (urodzona ok 1983 r., trzymana w Lesznie od 1984 r.) i Kasia  (urodzona 1995 r., trzymana od 1996 r.) zostaną przewiezione do Bärenwald Müritz pod Berlinem, 450 km od Leszna. Takie zakończenie sprawy wymagało ogromnej determinacji, ponieważ wiele osób nie chciało pogodzić się z prawdą, że niedźwiedzie w Lesznie są naprawdę chore i nieszczęśliwe. Przez lata przymykano na to oczy, traktując je jako atrakcję turystyczną, a organizację społeczną domagającą się respektowania prawa próbowano uciszyć. W tym miejscu chciałem osobiście podziękować: Agnieszce Sergiel, Robertowi Maślakowi, Grażynie Turkiewicz oraz Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska bez których nasze działania nie byłyby tak skuteczne – komentuje Jacek Bożek.

 

Działania Klubu Gaja w sprawie poprawy warunków życia zwierząt w mini zoo w Lesznie podjęto w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Milionowe kary za drzewa

 

Do Klubu Gaja dociera ogromna ilość sygnałów z całej Polski świadcząca o tym, że mieszkańcy coraz częściej reagują na nieprawidłowe przycinki drzew. Kikuty poobcinanych konarów robią wrażenie i zastanawiają czy tak powinna wyglądać pielęgnacja zieleni. Takie interwencje to duża część z blisko stu przyjętych przez punkt konsultacyjny Klubu Gaja w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.

 

Zgłaszane sprawy pokazują, że warto próbować działać samodzielnie. Pierwszy krok jaki trzeba zrobić to przykład dewastacji drzewa zgłosić do urzędu miasta lub gminy. Magistrat może wówczas nadać urzędowy charakter sprawie czyli wszcząć postępowanie administracyjne – podkreśla Paweł Grzybowski koordynator punktu konsultacyjnego Klubu Gaja.

 

Rozpatrywanie sprawy może trwać bardzo długo, ale warto. Dwie zakończone interwencje w Andrychowie to wysokie kary finansowe: ponad 2 mln 900 tys. zł i ponad 2 mln 600 tys. zł. W obu przypadkach Klub Gaja konsekwentnie dążył do wyjaśnienia sprawy i ustalenia gdzie zapadła decyzję o przycince i o jej rozmiarach.

 

Przycięte drzewa w Andrychowie

 

Decyzję o karze w wysokości ponad 2 mln 900 tys. (za przycinkę) zł oraz 316 tys. zł (za wycięcie) Burmistrz Miasta Andrychowa wymierzył Andrychowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Na miejscowym Osiedlu Żwirki i Wigury na polecenie spółdzielni niewłaściwe zabiegi pielęgnacyjne wykonano na 97 drzewach, a 7 drzew wycięto – bez  potrzebnego zezwolenia.  Rozgłos sprawie nadali mieszkańcy osiedla , którzy o przycince poinformowali Wydział Ochrony Środowiska w urzędzie miasta oraz Klub Gaja.  Po przeprowadzeniu oględzin wszczęto postępowanie administracyjne z udziałem biegłego i dodatkowych ekspertyz. Wszystkie oceny potwierdziły, że redukcja koron drzew spowodowała ich zniszczenie, a przycięcia wykonano z naruszeniem elementarnych norm jakościowych. Drzewa utraciły walory przyrodnicze, dekoracyjne, zostały nieodwracalnie zdeformowane, okaleczone i nigdy już nie odzyskają pokroju charakterystycznego dla danego gatunku. Zostały także narażone na infekcje patogenów grzybowych oraz istotnie osłabione.

 

Decyzję o karze ponad 2 mln 600 tys. złotych  Starosta Wadowicki wymierzył Zespołowi Obsługi Mienia Komunalnego w Andrychowie. Uznano, że niewłaściwe zabiegi pielęgnacyjne zniszczyły 21 drzew (rosnących przy ul. Metalowców 13 oraz przy mini-parku obok Pomnika Grunwaldzkiego). Tu również powołano biegłego, który potwierdził, że niewłaściwe wykonanie cięć zniszczyło drzewa w wieku od 30 do 100 lat. Korony drzew zredukowano nawet o ponad połowę!

 

Obie historie zakończyły się przykrymi konsekwencjami, choć zgodnie z prawem są one odroczone do trzech lat, jak również przysługuje im odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. To pokazuje jednak, że warto się zmobilizować do działania i nie przechodzić obojętnie obok bezmyślnie obcinanych lub wycinanych drzew – mówi Paweł Grzybowski. Tym bardziej, że większość interwencji dotyczy terenów miejskich gdzie o drzewa, które w takich warunkach żyją dwa razy krócej, powinno dbać się szczególnie.

 

O taki właśnie skwer walczą już od kilku lat mieszkańcy jednego z budynków przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi, jednej z najbardziej znanych polskich arterii. Klub Gaja włączył się do postępowania administracyjnego i wspiera lokatorów, którzy chcą zachowania zielonego zakątka wbrew planom spółdzielni mieszkaniowej, która chce ten teren przeznaczyć pod zabudowę. To bardzo ważny przejaw świadomości mieszkańców, którzy w ciasnocie i hałasie miasta walczą o miejsce wytchnienia i zieleni.

Do Klubu Gaja dotarł także mieszkaniec gminy Świdnica (woj. dolnośląskie),  który podważa potrzebę tak dużych cięć na drzewach rosnących przy cmentarzu w Godziszczu, jakie tam poczyniono. Do lokalnego urzędu gminy trafiło już pismo stowarzyszenia o wszczęcie postępowania administracyjnego w celu wymierzenia kary finansowej sprawcom prawdopodobnej dewastacyjnej przycinki drzew.

 

Przycięte drzewa w Godziszczu

 

Niestety trudno będzie pomóc zrozpaczonej mieszkance Bielska-Białej, która stanęła już przed faktem dokonanym: sprzed okna jej mieszkania wycięto dorodną jarzębinę. Emocjonalny list lokatorki do urzędu miasta, drzewa do życia nie przywróci, ale to również ważny sygnał obywatelskiej aktywności. To drzewo z piękną koroną w okresie wegetacji, w zimie bez liści ale było tam, było czymś bardzo bliskim za moim oknem. Teraz jest pustka, zimna, szara, przerażająca. Komu to mogło przeszkadzać? Czemu daje się wiarę jakiejś jednej osobie i wycina zdrowe drzewa? Napisano obumarły i na tej zasadzie zakwalifikowano do wycinki. Miałam jego koronę w oknach i nie widziałam żadnej suchej gałązki ani niczego, co byłoby niewłaściwe. Z drugiej strony bloku,  kilka lat temu też wycięto duże drzewo, wierzbę, też na wysokości mojego mieszkania, ogołocono go – napisała pani Marzena.

 

Wszystkie przykłady pokazują, że urzędy, instytucje i inne podmioty zlecające pielęgnację drzew nie biorą pod uwagę zapisów art. 82 znowelizowanej Ustawy  o ochronie przyrody. Tymczasem mówią one, że zabiegi w obrębie korony drzewa na terenach zieleni lub zadrzewieniach mogą obejmować wyłącznie: usuwanie gałęzi obumarłych, nadłamanych lub wchodzących w kolizje z obiektami budowlanymi lub urządzeniami technicznymi. Mogą także dotyczyć drzew, które mają systematycznie kształtowane korony oraz tych, których wiek nie przekracza 10 lat.

 

Punkt konsultacyjny Klubu Gaja jest dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w ramach projektu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012”.


Bez drzew czują się skrzywdzeni

 

Ludzie nie mogą się pogodzić z bezmyślną przycinką drzew. Do Klubu Gaja w ostatnim czasie trafiło kilkadziesiąt interwencji w takich sprawach. Drzewa są przycinane w taki sposób, że nie mają szans na ponowny wzrost jaki osiągały wcześniej. A przecież zmiany w Ustawie o ochronie przyrody wyraźnie precyzują kto, dlaczego i w jaki sposób może przycinać drzewa – podkreśla Paweł Grzybowski z punktu konsultacji i interwencji Klubu Gaja.

 

Drzewa przy ul. Bohaterów Warszawy 

 

To ból każe mi pisać, bo czuję się skrzywdzona – wyjaśnia w mailu do stowarzyszenia mieszkanka bloku przy ul. Boryczki w Bielsku-Białej. Rok temu przy bloku wycięto starą wierzbę twierdząc, że korzenie drzewa powodują podtapianie piwnic. Teraz usunięto jarzębinę, bo drzewo było obumarłe. To niemożliwe! – twierdzi  pani Marzena. Koronę jarzębiny mogła oglądać ze swojego okna jeszcze kilka miesięcy temu. Była cała zielona, ani jednej suchej gałązki. Wycięta wcześniej wierzba dawała  mieszkańcom wytchnienie od hałaśliwej ulicy Piastowskiej.  Drzewa to także miejsce bytowania wielu gatunków zwierząt i owadów, ale czy ten kto nie przejmuje się ludźmi, będzie interesował się takim drobiazgiem?
Mimo to, lokatorka bloku przy ul. Boryczki napisała do urzędu miasta m.in.: Drzewo rosło pięknie, pięknie owocowało. Jego liście, gałęzie, jesienią owoce były niemal na wyciagnięcie ręki z mojego mieszkania bez żadnej suchej gałęzi i żadnych nawet najmniejszych oznak , że coś jest nie tak. Było jak domownik. Mam małe dzieci, patrzyliśmy na nie, na ptaki przysiadające czasem i skubiące pożywienie. (…) Mieszkanie było przyjemne, z każdej strony korony drzew w oknach, miło patrzeć na liście, na życie po prostu. Teraz jest pusto nie ma nic, tylko beton.

 

Lokatorka budynku przy ul. Wilsona w Bielsku-Białej pisze do Klubu Gaja wprost: Ludzie od „obrony miasta przed drzewami” są nieświadomi pewnych rzeczy, no i oczywiście wszędzie panuje spychologia… Moje spotkanie z Naczelnikiem Ochrony Środowiska chyba nie ma sensu, bo co ja w sumie mogę. Sprawa dotyczy przycinki, o której jeszcze w trakcie jej wykonywania, była powiadomiona Straż Miejska. Strażnik odmówił podjęcia interwencji, mimo, iż wymagało to przejście zaledwie 300 metrów od  siedziby straży! W rozmowie telefonicznej Klub Gaja usłyszał tylko: Straż Miejska nie zna się na ochronie przyrody, należy zgłosić się do Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego.

 

Drzewo przy ul. Wilsona

 

Przykładów społecznych reakcji w sprawie wycinki drzew lub ich przycinki do Klubu Gaja dociera więcej. Ulice: Partyzantów, Zgody, Królewska, Czeladnicza, Grota-Roweckiego, parking na bielskich błoniach – wszędzie przycinka drzew budzi niepokój i zapytania. Prawo mówi, że zabiegi w obrębie korony drzewa na terenach zieleni lub zadrzewieniach mogą obejmować wyłącznie: usuwanie gałęzi obumarłych, nadłamanych lub wchodzących w kolizje z obiektami budowlanymi lub urządzeniami technicznymi. Mogą także dotyczyć drzew, które mają systematycznie kształtowane korony oraz których wiek nie przekracza 10 lat.

 

Punkt konsultacyjny Klubu Gaja jest dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w ramach projektu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012”.


Warto próbować

 

Ekrany akustyczne przy ul. Wyzwolenia w Bielsku-Białej nie doczekają się na razie większych ulepszeń, które ochronią rozbijające się o nie ptaki, ale mogą być przykładem dla innych podobnych inwestycji. Klub Gaja otrzymał o tym zapewnienie inwestora - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach.

 

Przy nowych inwestycjach drogowych na przezroczystych częściach ekranów mogą być zamieszczane pionowe kolorowe pasy, które jak podkreśla Klub Gaja, są dla ptaków bardziej widoczne niż pasy poziome bądź czarne kontury ptaków drapieżnych. Te ostatnie nie są tak postrzegane przez ptaki i nie odstraszają ich tak, jak mogłoby się wydawać. Natomiast kolorowe pasy na całej przezroczystej powierzchni powodują, że ekran staje się dla nich czytelnym obiektem, który muszą ominąć.

 

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach (GDDKiA) jest także zainteresowana współpracą z Klubem Gaja w zakresie monitoringu ornitologicznego na tych odcinkach dróg, na których w przyszłości staną ekrany dźwiękochłonne z nowym oznakowaniem antyzderzeniowym. To ważne, ponieważ w najbliższym czasie w Bielsku-Białej i w okolicach miasta realizowane będą kolejne duże inwestycje drogowe. W piśmie do GDDKiA Klub Gaja zaproponował, aby pionowe pasy pojawiły się także na ekranach dźwiękochłonnych na odcinkach drogi ekspresowej S-69 Bielsko- Biała – Żywiec, a jeśli byłoby to możliwe, aby przezroczyste elementy tych ekranów zastąpić materiałami nieprzezroczystymi.

 

Sprawa ekranów przy ul. Wyzwolenia w Bielsku- Białej pojawiła się kilka miesięcy temu. Na chodniku pod nimi znajdowano martwe ptaki, które rozbijały się o ekrany, mimo że zamieszczono na nich powszechnie stosowane w takich miejscach naklejki z konturami ptaków drapieżnych. Prośby kierowane przez Klub Gaja do bielskiego ratusza sprawiły, że naklejek na ekranach pojawiło się więcej. Zamontowanie w tamtym miejscu kolorowych pionowych pasów, które skuteczniej odstraszają ptaki jest, zdaniem urzędników, niemożliwe z powodów finansowych.

 


Opisane działania podjęte zostały w ramach programów „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” oraz „Pomagamy zwierzętom – chronimy klimat” dofinansowanych ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Łabędź Stefan i spółka

 

Stawy Leżaje w Wilamowicach, na granicy województw śląskiego i małopolskiego, mają swoich stałych mieszkańców, ale także uważnych obserwatorów. Żyjące tu łabędzie ogląda sąsiadka zbiorników Grażyna Faruga. To ona wezwała na pomoc Klub Gaja, gdy okazało się, że powierzchnia wody zamarza, a stawu nie może opuścić łabędź ochrzczony przez mieszkańców Wilamowic imieniem Stefan. Urodzony 27 maja ptak ma uszkodzone skrzydło, które nie pozwala mu wzbić się w górę. Po interwencji wilamowiczanki, przy pomocy ochotniczej straży pożarnej w Wilamowicach w obecności właściciela stawu, ptaka udało się przy drugim podejściu bezpiecznie pochwycić i odwieźć do "Leśnego pogotowia" w Mikołowie. Okazało się, że pozostanie tu już na zawsze, ponieważ zmian w skrzydle nie da się wyleczyć. Zimę spędzi, więc w podgrzewanym basenie wśród innych łabędzi o podobnych historiach.

 

Wkrótce po odwiezieniu do Mikołowa łabędzia Stefana mieszkanka Wilamowic skontaktowała się z Klubem Gaja powtórnie. W jej mieszkaniu znalazł się kolejny łabędź z zamarzających stawów Leżaje. Był to również tegoroczny młody osobnik. On także wymagał specjalistycznej opieki i został przyjęty do mikołowskiego pogotowia dla dzikich zwierząt.

 

23 grudnia tuż przed Świętami Pani Grażyna skontaktowała się z Klubem Gaja po raz trzeci, z prośbą o pomoc, gdyż trafił do niej 3 łabędź niemy, tym razem osobnik dorosły, który przez kilka ostatnich dni błąkał się po okolicy. Ostatecznie dorosły łabędź trafił do "Leśnego pogotowia" w Mikołowie Pana Jacka Wąsińskiego, gdzie wspólnie z wcześniej przewiezionymi przez Klub Gaja dwoma młodymi łabędziami zażywa kąpieli w podgrzewanym basenie i wyczekuje wiosny.

 

Łabędź Stefan Drugi łabędź Pani Grażyna i łabędź trzeci

Opisane działania podjęte zostały w ramach programów „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” oraz „Pomagamy zwierzętom – chronimy klimat” dofinansowanych ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Park Róż w Chorzowie uratowany

 

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Katowicach stwierdziło, że decyzja o wycince kilkudziesięciu drzew w Parku Róż w Chorzowie jest nieważna. Sprawa nie dojdzie więc do skutku, a w nowym postępowaniu administracyjnym Klub Gaja i inne organizacje społeczne mogą wziąć udział jako strona zainteresowana tą sprawą. Dzięki temu zanim drzewa będzie można dokładnie obejrzeć podczas wspólnej wizji lokalnej, będzie można także zapoznać się z planami miasta odnośnie parku i wyrazić swoje zdanie. To ciągle niewykorzystywane możliwości dialogu społecznego!

 

Sprawa chorzowskiego Parku Róż została zgłoszona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) w Katowicach przez Klub Gaja. Po analizie dokumentów kolegium nie tylko wstrzymało wykonanie decyzji, ale także stwierdziło jej nieważność. Z uzasadnienia wynika, że Prezydent Katowic (wyznaczony do orzeczenia w sprawie wycinki drzew w Chorzowie) zezwolił na wycięcie 77 drzew i zobowiązał do nasadzenia w ramach  rekompensaty  przyrodniczej 150  nowych. Miasto Chorzów nie dotrzymało jednak terminu wycinki (do 31 grudnia 2009 r.). Dopiero 5 marca 2010 r. zwróciło się do katowickiego magistratu o jego przedłużenie. Katowice przychyliły się do prośby i termin został przedłużony do 15 listopada 2010 r. W opinii SKO okazuje się jednak, że urząd nie mógł tak postąpić, ponieważ wydana przez niego pierwsza decyzja utraciła moc 31 grudnia 2009 roku, i jako taka nie mogła być zatem zmieniana, a tym bardziej przedłużana. Sprawa wraca więc do punktu wyjścia: Urząd Miasta w Chorzowie musi starać się o wydanie nowej decyzji  na wycinkę.

 

Przykład opisujemy szczegółowo ze względu na poważny, a jednocześnie prosty błąd jaki popełnili urzędnicy. Bardzo często nadsyłane do Klubu Gaja interwencje wiążą się z dużą ilością dokumentów, których dokładna analiza wymaga czasu i wiedzy. Samorządowe Kolegia Odwoławcze są organami, które mogą pomóc w rozwikłaniu trudnych sytuacji, a zwłaszcza w merytorycznej ocenie postępowania administracyjnego. A jak widać na opisanym przykładzie, nie zawsze idzie ono w parze z prawem.

 


Opisane działania podjęte zostały w ramach programu „Dofinansowanie instytucjonalne pozarządowych organizacji ekologicznych na lata 2010 – 2012” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej


Podsumowanie punktu konsultacyjnego oraz prowadzonego poradnictwa i interwencji

 

Program " Jak działać dla Ziemi" który  dofinansowany był ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej trwał od 1.08.2009 r. - 30.09.2010 roku. Celem głównym projektu było wsparcie działalności pozarządowych organizacji ekologicznych poprzez pokrycie kosztów bieżącej działalności organizacji.
 
Wymiernym efektem 14 miesięcznej pracy w ramach punktu konsultacyjnego oraz prowadzonego poradnictwa i interwencji przy realizacji programu Klubu Gaja "Jak działać dla Ziemi” było udzielenie 334 porady, 95 działań interwencyjnych, 95 oficjalnych pism i 23 wyjazdy terenowe.

 

Działanie to odpowiadało społecznym zapotrzebowaniom na uzyskanie szybkiej informacji i porady obywatelskiej, do kogo lub jakiej instytucji zwrócić się w danej sprawie związanej z ochroną środowiska naturalnego. Jest także okazją do kontaktowania się z ludźmi zainteresowanymi stanem środowiska naturalnego w najbliższym otoczeniu.
 
Duża część zgłaszanych spraw dotyczyła drzew – ich złej pielęgnacji lub wprost usuwania pod pozorem prac porządkowych czy też zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom. Pojawiają się także sygnały o dewastacji rzek pod pozorem porządkowania ich koryt i brzegów. Poprzez pracę punktu Klub Gaja wraz z mieszkańcami stara się także zapobiegać niepotrzebnej utracie zwierząt i roślin  wynikającej z nieprzemyślanych inwestycji budowlanych, a szczególnie drogowych.
 
Program „Jak działać dla Ziemi” dofinansowano ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Złotego interesu nie będzie

 

Głośno sprzeciwiamy się próbom pozyskiwania żwiru z koryt rzek pod pozorem ich uporządkowywania, odmulania, umacniania brzegów i innych czynności, które rzekomo są niezbędne, a w rzeczywistości pozwalają komercyjnym inwestorom zabierać z rzek ogromne ilości żwiru i kamieni następnie sprzedawanych tylko i wyłącznie na własny użytek. Rzeki są dobrem Skarbu Państwa, wszystkich obywateli i nie można dopuszczać do handlowania wydobywanym z nich materiałem.

 

Kolejny przykład, który udało się wychwycić dotyczy rzeki Soły w Milówce. Prywatny inwestor zwrócił się do Urzędu Gminy w Milówce o pozwolenie na prowadzenie prac, a określonych jako m.in. konserwacja koryta rzeki Soły i pozyskanie żwiru z odsypisk rzeki. Kilka miesięcy temu Klub Gaja wziął udział w wizji lokalnej miejsca, w którym planowano prace i jednoznacznie sprzeciwił się ich realizacji wskazując m. in., że jest to teren siedlisk i gatunków chronionych przez Naturę 2000 oraz, iż brak jest Raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko. Ponadto Klub Gaja zwracał uwagę, iż należy:
   -  przeprowadzić ścisłe rozpoznanie, jaka jest dopuszczalna wielkość poboru kruszywa w zlewni uwzględniając dokładne wyliczenie tempa materiału dostarczanego z górnego biegu rzeki;
   - uzyskać strategiczny dokument określający wpływ ewentualnej eksploatacji na procesy geomorfologiczne zachodzące w rzece ujmując problem zlewniowo;
   -  uzyskać ekspertyzę wskazującą na wpływ przedsięwzięcia na hydromorfologiczny stan rzeki, zgodnie z zapisami Ramowej Dyrektywy Wodnej, która wymaga przeprowadzania oceny hydromorfologicznej rzek;
   -  przeprowadzić stały monitoring prowadzonych prac pod kątem wpływu tego przedsięwzięcia na zmiany w morfologii dna oraz na warunki hydrologiczne i ekologiczne zachodzące w rzece.


 

Zastanawiająca jest postawa administratora rzeki Soły, który podczas wizji lokalnej zamiast zgodnie ze swoimi obowiązkami chronić majątek Skarbu Państwa skłaniał się ku koncepcji komercyjnego poboru żwiru przez prywatnego inwestora. Jednakże w wyniku postępowania administracyjnego Wójt Milówki odmówił wydania zgody na proponowane prace, ponieważ ich zasięg jest niezgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Inwestor odwołał się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (=SKO) w Bielsku-Białej. Decyzja SKO z pewnością także go nie zadowoli gdyż kolegium utrzymało w mocy decyzję wójta.

 

Zdaniem SKO planowana inwestycja kwalifikuje się do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko i wymaga sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko, którego inwestor nie przedstawił. Ponadto, tak jak wykazał to Urząd Gminy, plan zagospodarowania przestrzennego nie przewiduje, aby w miejscu gdzie planowano inwestycję istniała możliwość komercyjnego poboru kruszywa, lecz wprost przeciwnie: zaleca pozostawienie w stanie naturalnym jarów, koryt potoków i innych tworów naturalnych.

 

Zgodnie z prawem inwestor może odwołać się od postanowienia Samorządowego Kolegium Odwoławczego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Musi jednak wykazać, że decyzja SKO narusza prawo.

 

Program „Jak działać dla Ziemi” dofinansowano ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Kolegium Odwoławcze o Parku Róż

 

Chorzowski Park Róż, który znajduje się w centrum miasta, w okolicy osiedla Różanka i ul. Urbanowicza jest popularnym miejscem wypoczynku. Kilka miesięcy temu Urząd Miasta postanowił wprowadzić w parku zmiany i wyciąć 77 drzew, które rzekomo zagrażają spacerującym. Klub Gaja (poinformowany o tych zamiarach przez jedną z osób korzystających z parku) zgłosił do chorzowskiego magistratu wniosek o nasz udział w postępowaniu z propozycją przeprowadzenia wizji lokalnej, która być może zmniejszyłaby tak dużą liczbę drzew przeznaczonych do wycięcia.

 

Urząd Miasta Chorzowa zamiast (zgodnie z art. 65 §1 KPA) przesłać nasz wniosek do właściwego organu prowadzącego tą sprawę przekazał do Klubu Gaja informację, iż organem prowadzącym sprawę jest Urząd Miasta Katowice. Gdy Klub Gaja osobnym pismem zgłosił się do Urzędu Miasta w Katowicach z wnioskiem o udział w tym postępowaniu okazało się, że w między czasie postępowanie się zakończyło i dlatego nasz wniosek został odrzucony.

 

Jednakże nasz wniosek miał trafić natychmiast po zapoznaniu się z nim z Urzędu Miasta Chorzowa do Urzędu Miasta Katowice, czyli wtedy, kiedy postępowanie to jeszcze się toczyło. Ponieważ tak się nie stało termin rzeczywiście przepadł, jednakże w opinii Klubu Gaja Urząd Miasta Chorzowa nie dopełnił swoich obowiązków wynikających z art. 65 §1 KPA. Aby sprawę wyjaśnić, a przede wszystkim doprowadzić do wizji lokalnej w parku, Klub Gaja skierował ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach. Kolegium postanowiło wstrzymać wykonanie decyzji Naczelnika Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Katowice w sprawie chorzowskiego parku oraz wszcząć postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności tej decyzji. Szansa, aby przeprowadzić wizję lokalną w parku i liczbę 77 drzew przeznaczonych do wycięcia ograniczyć znów powróciła.
 
Warto dodać, że zmiany zaproponowane w chorzowskim parku to nie tylko wycinka drzew, ale również posadzenie 150 nowych. Nie można jednak porównywać obu liczb. Maleńkie drzewko jeszcze przez wiele, wiele lat swoim rozmiarem, a zatem i możliwościami pochłaniania dwutlenku węgla nie zastąpi dorosłego i dorodnego drzewa.

 

Program „Jak działać dla Ziemi” dofinansowano ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Ciąg dalszy sprawy zniszczenia drzew na osiedlu Żwirki i Wigury w Andrychowie

 

W grudniu 2009 roku po interwencji mieszkańców Andrychowa w sprawie dewastacji kilkudziesięciu drzew na osiedlu Żwirki i Wigury, Klub Gaja zwrócił się do andrychowskiego Urzędu Miasta z pismem o podjecie działań w celu ustalenia sprawców dewastacji drzew i podjęcia stosownych działań administracyjnych. Zastrzeżenia mieszkańców, które podziela również Klub Gaja dotyczą sposobu wykonania cięć tych drzew, które w naszej opinii nie można uznać za przycinkę lub pielęgnację. Miejscowa spółdzielnia mieszkaniowa zamiast otoczyć opieką zieleń miejską prawdopodobnie przyczyniła się do jej zniszczenia.

 

W sierpniu 2010 roku Klub Gaja otrzymał, jako strona w tym postępowaniu ekspertyzę dendrologiczną, zleconą przez Urząd Miasta w Andrychowie, która jednoznacznie wskazała, iż „opisane w niniejszym opracowaniu prace z zakresu pielęgnacji drzew zostały wykonane z naruszeniem elementarnych norm jakościowych.” Ponadto autorzy ekspertyzy dendrologicznej ocenili, iż „drzewa utraciły walory przyrodnicze, dekoracyjne, zostały nieodwracalnie zdeformowane, okaleczone i już nigdy nie odzyskają pokroju typowego dla danego gatunku i narażone zostały na nie uniknione infekcje patogenów grzybowych oraz bardzo istotnego osłabienia skutkiem wycieku z ran po cięciach…”

 

W sumie w wyniku ekspertyzy analizie poddano 94 drzewa zniszczone w wyniku niewłaściwie przeprowadzonych zabiegów z zakresu pielęgnacji drzew.

 

Zniszczone drzewa w Andrychowie przy ul. Żwirki i Wigury

 

 

Ekspertyza ta jednoznacznie wskazuje, iż zastrzeżenia mieszkańców Andrychowa, jak i Klubu Gaja były w pełni uzasadnione. 

 

Zgodnie z wymogami postępowania administracyjnego Urząd Miasta Andrychów na podstawie ekspertyzy podejmie dalsze kroki w tej sprawie. Niewykluczone, iż będą to wysokie kary finansowe.
 
Działania Klubu Gaja prowadzone są w ramach programu Jak działać dla Ziemi dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Siatka zamiast strzelby

 

Klub Gaja przeciwny decyzji Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Kielcach (woj. świętokrzyskie) zezwalającej na odstrzał 11 bobrów w gminie Dwikozy nad Wisłą odwołał się w tej sprawie do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie. Wójt Dwikozów zwrócił się do kół łowieckich z prośbą o odstrzał bobrów po tym jak wezbrana podczas powodzi Wisła przelała się przez wały. Urzędnicy chcą zabijać zwierzęta, bo według nich to one dziurawią zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Specjaliści twierdzą jednak, że właściwie budowane i konserwowane wały nie byłyby zasiedlane przez zwierzęta. Systematycznie prowadzone na nich prace konserwacyjne odstraszają bobry przed korzystaniem z takich terenów.

 

Zdaniem Klubu Gaja decyzja RDOŚ w Kielcach jest sprzeczna z przepisami o ochronie środowiska, bo znaczna część zachodniego obwałowania Wisły w gminie Dwikozy – w miejscowościach: Szczytniki, Słupcza, Winiary – znajduje się na terenie rezerwatu przyrody „Wisła pod Zawichostem”. Decyzja nie jest także podyktowana specjalnymi okolicznościami jak nagłe zagrożenie powszechnego bezpieczeństwa, ponieważ termin odstrzału zaproponowano dopiero kilkanaście tygodni po powodzi (15 września – 31 grudnia). Odstrzał nie zmniejszy także populacji bobrów. Specjaliści badający zwyczaje tych zwierząt zwracają uwagę, że na miejscu odstrzelonych bobrów bardzo szybko pojawią się nowe. Na dodatek członkowie rozbitej w wyniku polowania rodziny ruszą zajmować nowe tereny, co tylko rozwinie kolonizację bobrów. Mało tego zwierzęta prześladowane zwykle mają więcej młodych i populacja może jeszcze wzrosnąć.

 

Zamiast drastycznej metody Klub Gaja proponuje zastosowanie rozwiązań wykorzystywanych od dawna w Europie zachodniej, a polegających na skutecznym zabezpieczeniu wałów. Chodzi o umieszczanie w nich siatki lub membrany zapobiegającej kopaniu nor nie tylko przez bobry, ale też przez wiele innych zwierząt jak lisy, jenoty, krety i piżmaki.

 

Zaskakująca decyzja kieleckiego RDOŚ na odstrzał zwierząt, jako winowajców przelania się wody przez wał niestety nie jest odosobniona. Podobną wydał RDOŚ w Bydgoszczy (dotyczy 25 nadwiślańskich gmin). Od niej także odwołano się do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie. Zdaniem Klubu Gaja decyzje o odstrzale są często nie tylko sprzeczne z ochroną środowiska, ale także sprzyjają ukryciu zaniedbań urzędów zobowiązanych do właściwej konserwacji umocnień przeciwpowodziowych.

 

Zdjęcia Wisły z Rezerwatu Przyrody "Wisła pod Zawichostem"

Kompromis w sprawie drzew w Andrychowie

 

Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Krakowie zezwolił na likwidację ptasich gniazd na drzewach przeznaczonych do wycinki przy przebudowywanej ulicy Grunwaldzkiej w Andrychowie (woj. małopolskie). Jednak gniazda mogą być usunięte tylko i wyłącznie bez szkody dla ptaków, kiedy nie będzie w nich jaj ani piskląt. Prace musi nadzorować specjalista ornitolog, aby uniemożliwić zranienie lub uśmiercenie ptaków. Decyzja kończy sprawę wokół wycinki drzew w Andrychowie wywołaną niepokojem mieszkańców, którzy zwrócili się z prośbą o interwencję do Klubu Gaja. Jednocześnie pokazuje, że właściwe zastosowanie wszystkich procedur przy tego typu inwestycjach pozwala osiągnąć kompromis pomiędzy ochroną przyrody, a koniecznością inwestycji.

 

Zasiedlenia drzew przy ulicy Grunwaldzkiej w Andrychowie oceniali Specjaliści z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego w Krakowie. Wskazali, że na sześciu z nich znajdują się gniazda bogatki, sikory modrej, kosa, szpaka i sierpówki. Ptaki te są objęte ścisłą ochroną gatunkową, ale Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska może w szczególnych sytuacjach zezwolić na usunięcie ich gniazd. Odbędzie się to po opuszczeniu ich przez młode ptaki, a zatem kiedy będą już samodzielne, a jednocześnie zapobiegnie składaniu nowych jaj w tych miejscach.

 

Decyzja krakowskiego RDOŚ została spowodowana interwencją Klubu Gaja, który był stroną w tym postępowaniu administracyjnym. Na wniosek stowarzyszenia przeprowadzono wizję lokalną w terenie, uzyskano potrzebne zezwolenie poprzedzone oceną i gwarantujące współpracę ze specjalistami ornitologami.

 

Aleja drzew przy ul. Grunwaldziej w Andrychowie 


Opisane działania zostały podjęte w ramach programu “Jak działać dla Ziemi” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W ciągu sześciu miesięcy 2010 roku Klub Gaja realizując projekt Jak działać dla Ziemi poprzez punkt konsultacji nt. ograniczania zagrożeń dla środowiska (w ramach Programu wspierania działalności pozarządowych organizacji ekologicznych) udzielił 149 porad obywatelskich.


Drzewa do ścięcia, uczucia do kosza

 

5400 drzew zostanie wyciętych w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Sprawa jest już niemal przesądzona: decyzja wydana, postępowania administracyjne zakończone. Postępowanie, które odbyło się bez rzeczywistego udziału strony społecznej. Najbardziej zaangażowane organizacje obywatelskie z lokalnego otoczenia parku nie zostały poinformowane o planach względem niego. Tym samym odebrano im skuteczne prawo głosu. Teraz mogą tylko prosić o rozwagę.

 

To dramatyczny przykład braku współpracy. - komentuje Paweł Grzybowski z Klubu Gaja. Realizując program „Jak działać dla Ziemi” udzielamy porad i interweniujemy w różnych sprawach związanych z ochroną zasobów naturalnych Ziemi. W tym wypadku oprócz drzew niszczone są pokłady wzajemnego zaufania i dobrych emocji między ludźmi. - dodaje Grzybowski.

 

Z prośbą o pomoc do Klubu Gaja zgłosiły się trzy organizacje: "Nasz park", "Tradycja i wsparcie" oraz „Towarzystwo Przyjaciół Parku WPKiW”, które podkreślają, że drzewa w parku zaplanowane do wycinki były kilkadziesiąt lat temu sadzone własnoręcznie przez mieszkańców. Dziś ówczesne socjalistyczne czyny społeczne mają złą sławę, ale w wypadku drzew, które przez lata rosły na oczach tych, którzy je sadzili mogą budzić dobre skojarzenia. Teraz dalszy los drzew leży w rękach prezydenta Chorzowa, do którego zainteresowane organizacje, z poparciem Klubu Gaja, apelują o pomoc. W piśmie do chorzowskiego magistratu napisały: "według specjalistów rozmiar planowanej wycinki spowoduje drastyczną ingerencję w drzewostan i życie biologiczne parku oraz likwidację zaprojektowanych w parku stref ciszy mających kapitalne znaczenie dla wypoczynku" (...) "wycinka ma w znacznej mierze charakter komercyjny, bowiem z rozeznania dokonanego przez członków planowana wycinka znacznie przekracza zakres koniecznych do wykonania prac pielęgnacyjnych i obejmuje nie tylko tzw. drzewa pionierskie, ale także inne gatunki decydujące o charakterze krajobrazu. W wielu miejscach wycinka ma na celu przygotowanie terenu pod komercyjne inwestycje, które tzw. strefę ciszy zmienią w kolejną hałaśliwą przestrzeń. Całość wycinki niewątpliwie będzie miała wpływ na ograniczenie bioróżnorodności flory i fauny park".

 

Jak czytamy w relacji Dziennika Zachodniego (Monika Pacukiewicz: „5400 drzew w WPKiW zostanie wyciętych”) Bogusław Chmielewski, zajmujący się zielenią w parku, wyjaśnia, że wycinka jest konieczna, bo „ wiele z nich jest już starych i chorych. Zagrażają bezpieczeństwu spacerowiczów, a chorobami mogą zarażać zdrowe drzewa. (…) Tereny na obrzeżach WPKiW bardziej przypominają puszczę niż park, zarośla przyciągają dziki, które potem niszczą rabaty i trawniki. Wycinka ma temu wszystkiemu zaradzić.”

 

Spore kontrowersje budzi także fakt, iż Urząd Miasta Chorzowa zgodził się na wycinkę drzew w okresie lęgowym ptaków. Dlatego też strona społeczna obawia się iż przy wycince drzew może dojść jednocześnie do zniszczenia ptasich lęgów na tychże drzewach. Rozwiązanie, które zaproponował wydział środowiska Urzędu Miasta w Chorzowie polega na oglądaniu przez ornitologa każdego drzewa przeznaczonego do wycięcia. Paweł Grzybowski Klub Gaja: Tak samo mogą postępować mieszkańcy. Jeśli odnajdą drzewa z lęgami przeznaczone do wycinki mogą wystąpić do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach o natychmiastowe wstrzymanie prac przy danym drzewie, gdyż zgodnie z art. 52 ustawy o ochronie przyrody oraz rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Katowicach jest organem właściwym w sprawie wydawania zgody na usuwanie lęgów ptasich. Bez zgody Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach usuwanie ptasich lęgów jest prawnie zabronione.

 

Czy o to jednak chodzi? Według przekazywanych informacji w miejsce większości wycinanych drzew nie będą sadzone nowe. A zatem te chwilowo ochronione i tak nie mają szans na przyszłość.

 

Program „Jak działać dla Ziemi” dofinansowano ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Stały kilkaset lat, teraz nie mogą

 

Klub Gaja przyjął kolejne kilkanaście zgłoszeń od ludzi zaniepokojonych planowanymi wycinkami drzew. W świetle prawa w większości wypadków tego typu praktyki są zabronione ze względu na ptasie lęgi, które przeważnie na drzewach mają miejsce.

 

Napływają jednak sygnały o jeszcze innych niepokojących sprawach. W Janowie Podlaskim gmina podjęła uchwałę, która odbiera status pomnika przyrody kasztanowcowi rosnącemu w okolicach kościoła pw. Św. Jana Chrzciciela. Wycięcie historycznego drzewa - ma w obwodzie 270 centymetrów, a wysokości 21 metrów – uzgodniono z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Lublinie. Oficjalne uzasadnienie tej decyzji mówi o tym, że drzewo jest w złym stanie i grozi pobliskiemu budynkowi mieszkalnemu. Jeśli miałoby zostać zachowane to po zredukowaniu korony o 30 do 40 procent.

 

Ponieważ drzewo znajduje się na terenie znajdującym się pod ochroną konserwatora zabytków Klub Gaja zwrócił się do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie z prośbą o włączenie do postępowania administracyjnego jako strona. W 1985 r. układ urbanistyczny Janowa Podlaskiego (dawnego miasta) został wpisany do rejestru zabytków w tym również podominikański kościół pw.  Św. Jana Chrzciciela z wyposażeniem i otaczającym drzewostanem w granicach cmentarza kościelnego. Jako organizacja społeczna apelujemy o dogłębne rozpoznanie sprawy i próbę ustalenia rozwiązania kompromisowego, które zabezpieczy zagrożony budynek, ale także nie doprowadzi do zrujnowania bądź unicestwienia wartościowego pomnika przyrody. Tym bardziej, że drzewo to jest wymienione w zatwierdzonym Planie Rozwoju wsi Janów Podlaski z 2004 roku, a głównym celem tego dokumentu jest: „określenie kierunków przemian jakim winna być poddana przestrzeń Janowa Podlaskiego w celu podniesienia jej wartości kulturowych i wizualnych oraz utrzymania zanikającej tożsamości miejsca (...)”!

 

Na szczególną uwagę zasługuje także lekceważący stosunek do lipy – pomnika przyrody w Bielsku- Białej przy ul. Bystrzańskiej. Drzewo – o obwodzie prawie 360 centymetrów i wysokości 24 metrów – usycha, a kilka miesięcy temu jego korona została przycięta właśnie z powodu usychania. Policja, której zgłoszono sprawę usychania pomnika przyrody, umorzyła postępowanie. Warto jednak sprawdzić czy organy ścigania podjęły podstawowe działania w tej sprawie, które mogły by pomóc w ustaleniu sprawcy. Chodzi o przeprowadzenie wywiadu środowiskowego i dokonanie oceny przez specjalistę dendrologa. Obie sugestie zostały przesłane do urzędu miasta. Czekamy na decyzje.


Opisane działania zostały podjęte w ramach programu “Jak działać dla Ziemi” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Dla kogo są drzewa?

 

Urzędy wydając zgodę na wycinkę drzew zapominają o ptakach, które szczególnie w okresie wiosennym muszą mieć zapewnione warunki do wychowania potomstwa. Zapisy Ustawy o ochronie przyrody są w tym względzie pomijane przez urzędników, ale mieszkańcy, którzy interesują się najbliższym otoczeniem informują o takich przypadkach Klub Gaja. Często jednak ich zdanie bywa w sąsiedzkim środowisku odosobnione.

 

Planowana do wycięcia aleja drzew przy ul. Grunwaldzkiej w Andrychowie

 

Przebudowa ulicy Grunwaldzkiej w Andrychowie związana jest z decyzją o wycince drzew wydaną przez Starostwo Powiatowe w Wadowicach. Dzięki zainteresowaniu jednej z osób mieszkających w tym rejonie, Klub Gaja jako organizacja społeczna stał się stroną w postępowaniu administracyjnym i na naszą prośbę przeprowadzono wizję lokalną w terenie. Na miejscu konieczność wycinki drzew wydawała się uzasadniona (remont drogi związany jest także z remontem kanalizacji sanitarnej pod drzewami oraz budową chodnika) niemniej okazało się, że urząd nie uzyskał niezbędnej w tym przypadku zgody od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie na usuniecie – wraz z wycinanymi drzewami – ptasich lęgów. Dopiero po tym oświadczeniu (poprzedzonym opinią ornitologów) w świetle obowiązującego w Polsce prawa ścięcie drzew będzie możliwe.

 

Masowe wycinki drzew z poboczy dróg obserwuje się w całej Polsce. Tymczasem przydrożne zadrzewia są miejscem nie tylko ptasich lęgów, ale także miejscem życia wielu roślin i zwierząt. Są korytarzami migracyjnymi dla zwierząt, schronieniem dla gatunków zagrożonych wyginięciem.  Na terenach zurbanizowanych takie drzewa to filtr oczyszczający powietrze z pyłów i spalin oraz fabryka tlenu. Przydrożne drzewa są także ważnym elementem estetycznym łączącym krajobraz przetworzony przez człowieka z krajobrazem naturalnym.

 

Warto pamiętać, że wiele starodrzewów i tych przydrożnych, i parkowych ma swoją wartość historyczną, zabytkową i sentymentalną dla mieszkańców danej miejscowości. Tak można powiedzieć w przypadku chorzowskiego Parku Róż, który znajduje się w centrum miasta, w okolicy osiedla Różanka i ul. Urbanowicza. To miejsce wypoczynku wielu mieszkańców Chorzowa chcących uciec od zgiełku miasta, czekają poważne zmiany - Urząd Miasta Chorzowa zamierza wyciąć tu ponad 70 drzew, które rzekomo zagrażają spacerującym. Klub Gaja poinformowany o tych zamiarach przez jedną z mieszkanek miasta (z grona osób korzystających z parku) zgłosił zastrzeżenia do urzędu i poprosił o przeprowadzenie wizji lokalnej. Wniosek został odrzucony jako zgłoszony po zakończeniu postępowania administracyjnego w tej sprawie. Zwróciliśmy jednak uwagę, że postępowanie prowadzone jest przez Urząd Miasta w Katowicach, do którego chorzowski magistrat miał przesłać nasz wniosek natychmiast po jego otrzymaniu, ponieważ jednak tego nie zrobił termin przepadł. Teraz wyjaśnieniem tego zajmie się Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które zostało poinformowane o zaniedbaniach Urzędu Miasta w Chorzowie. Los drzew w chorzowskim Parku Róż (niektóre z nich są ponad 100-letnie) jeszcze nie został przesądzony.

 

Opisane działania zostały podjęte w ramach programu “Jak działać dla Ziemi” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Jak działać dla Ziemi?

 

W pierwszym kwartale 2010 roku Klub Gaja zajął się blisko 40 sprawami zgłoszonymi do punktu konsultacyjnego, którego głównym celem jest wspieranie inicjatyw obywatelskich związanych z działalnością statutową organizacji i ograniczaniem zagrożeń dla środowiska. Kilka  z nich opisujemy szerzej.

 


Rajd w Naturze?
Dorzecze Parsęty na terenie powiatu kołobrzeskiego miało stać się miejscem rajdu samochodów terenowych. O tych planach - lekceważących fakt, że dorzecze jest na obszarze ochrony siedlisk Natura 2000 Klub Gaja został powiadomiony przez lokalną społeczność i władze gminy Dygowo, które zaskoczone takim pomysłem szukały wsparcia w organizacji społecznej. Starosta kołobrzeski (wydający zgodę na rajd i fundujący puchar dla zwycięzcy) zgodził się z argumentacją Klubu Gaja, który przypomniał o zapisach Ustawy o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie. Zgodnie z nimi organizator rajdu jako korzystający ze środowiska byłby zobowiązany do odtworzenia zniszczonych podczas imprezy cennych siedlisk, a te z pewnością zostałyby naruszone przez  rozpędzone samochody i rozemocjonowaną publiczność. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Szczecinie poinformowała Klub Gaja, że wyznaczona trasa rajdu została zmieniona tak, by ominąć tereny Natury 2000, a uczestnicy wyścigów poinformowani, że m.in. nie wolno im używać sygnałów dźwiękowych i zbyt głośnych – z odbiorników radiowych; rozjeżdżać i ścinać rosnących drzew i krzewów. Ponadto, po zakończeniu rajdu jego organizatorzy zobowiązani zostali do uprzątnięcia trasy, a za ewentualne szkody poniosą odpowiedzialność. Ostatecznie organizatorzy rajdu wycofali się z pierwotnego pomysłu, a impreza została przeniesiona na leśne drogi innej gminy gdzie podobne rajdy były już organizowane.

 


Leczyć rzekę kosztem ptaków?
Zbiornik Rzeszowski na Wisłoku (największy lewobrzeżny dopływ Sanu) w woj. podkarpackim jest przykładem szkód, jakie powodują w ekosystemach sztuczne zbiorniki wodne. W ciągu ponad 30 lat istnienia, pomimo przeprowadzenia dwóch modernizacji obiektu nie usunięto przyczyn jego zamulania. Materiał (kamienie, piasek), który odkłada się na dnie powodując wypłycania zbiornika musi być wyciągany na brzegi. Te tymczasem są miejscem schronienia wielu gatunków ptaków. Tak duże prace budowlane (z użyciem ciężkiego sprzętu) mogą zaszkodzić ptakom i rybom dlatego Klub Gaja zwraca uwagę na konieczność przestrzegania okresów ptasich lęgów i tarła. Głos organizacji został jednak zlekceważony -  marszałek województwa podkarpackiego wydał decyzję w sprawie udzielenia pozwolenia wodno- prawnego na odmulanie zbiornika bez ujawnienia opinii stowarzyszenia. W tej sytuacji Klub Gaja skierował sprawę do sądu administracyjnego - chodzi o przestrzeganie czasu prowadzenia takich prac. Zbiornik mimo swych niewielkich rozmiarów jest bardzo ważną ostoją ptactwa. Stwierdzono tu 227 gatunków ptaków, podczas gdy w całej Polsce występuje około 450 gatunków. Występują tu cztery gatunki rzadkie i zagrożone, są to: bąk, bączek (gatunek pod ścisłą ochroną), kureczka zielona oraz rybitwa białowąsa.

 


Kolarstwo górskie dobrą praktyką?
„Horizon Five” firma organizująca zawody w kolarstwie górskim w całej Polsce po kilku latach działalności postanowiła podobną imprezę przygotować na stokach wokół Bielska-Białej. Będą to pierwsze po niemal 10-letniej przerwie zawody rowerowe w tym mieście. Firma otrzymała pozwolenia od Nadleśnictwa Bielsko, a do Klubu Gaja zwróciła się z prośbą o opinię. „Trasa biegnie tylko i wyłącznie po oznakowanych szlakach turystycznych oraz drogach technicznych należących do nadleśnictwa. Naszym zdaniem przyjazd ok. 150 zawodników nie spowoduje zniszczenia przyrody.” - napisał pan Paweł Pyc. Organizowanie zawodów na stokach Gaików i Magurki Wilkowickiej powinno zostać skonsultowane z Zespołem Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego w Żywcu, a trasy rajdu zabezpieczone przed ewentualnym zjeżdżaniem rowerzystów z wyznaczonego kierunku. Warto także przeprowadzić wizję w terenie, która pozwoli ustalić czy trasy zawodów nie kolidują z trasami migracji płazów, ponieważ wiosna to szczególna pora ich aktywności rozrodczej. Jeśli te warunki zostaną spełnione wydaje się, że firma pokaże dobrą praktykę w organizowaniu tego typu imprez.

 


Stare drzewa wymienią na nowe?

Kilkadziesiąt starych drzew w Parku Róż w Chorzowie (przy os. Różanka) jest zagrożonych wycinką, a to prawie połowa drzew w tym miejscu. Sprawą zainteresowała się mieszkanka Chorzowa, a Klub Gaja złożył wniosek o udział w postępowaniu w tej sprawie jako strona. Po raz kolejny trzeba zwrócić uwagę i przytoczyć opinię naukowca - prof. Janusza Hereźniaka z „Poradnika o drzewach” Klubu Gaja, że starsze drzewa produkują o wiele więcej tlenu niż młodsze i mniejsze. Na przykład jeden stuletni buk wytwarza 1,7 kg tlenu na godzinę, co daje w sezonie wegetacyjnym 3500 kg tlenu na rok. Jest to ilość potrzebna dla około 10 osób. Specjaliści podkreślają, że zasadzenie młodego drzewka w zamian za wycięty dorosły okaz nie przyniesie od razu tego samego efektu ekologicznego. Prof. Hereźniak zwraca uwagę, że ze względu na możliwości pochłaniania dwutlenku węgla jedno stuletnie drzewo potrafi zrobić to co aż 1700 drzew 10-letnich. Jeśli już park wymaga odnowienia to z pewnością można ten zabieg przeprowadzić stopniowo: z korzyścią i dla środowiska, i dla ludzi. Trzeba pamiętać o wartości krajobrazu, który wpływa na jakość życia jakie w nim prowadzimy. Przypominamy, że prelekcje na temat programu Święto Drzewa Klubu Gaja są przygotowane nie tylko dla uczniów i studentów, ale także dla samorządów. Kilka miesięcy temu na zaproszenie Urzędu Miasta w Rybniku Klub Gaja uczestniczył w konsultacjach w sprawie przebudowy boisk przy ośrodku sportowym w dzielnicy Kamień. Współpraca była owocna - ocalono kilkadziesiąt starych, dorodnych brzóz i topól. Taką metodę współpracy, jak każdą dobrą praktykę mogą podejmować także inne samorządy. Zapraszamy!

 

 

Projekt „Jak działać dla Ziemi” został dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Szukamy świadków barbarzyństwa

 

Bielsko-Biała ma o jeden pomnik przyrody mniej! Nieznany sprawca zdewastował  jedno z najpiękniejszych, najwyższych i najgrubszych drzew w mieście. Prezes Klubu Gaja wyznacza nagrodę dla osoby, która pomoże ustalić sprawcę tego barbarzyństwa.

 

Topola czarna która przez setki lat rosła nad rzeką Białą przy ul. Partyzantów (na wysokości zjazdu na Olszówkę) została polana łatwopalną substancją i podpalona. Tak poważnie uszkodzone drzewo zagraża bezpieczeństwu i Urząd Miejski w Bielsku-Białej musiał wydać decyzję o jego wycięciu. Chuligański wybryk wyrządził wielką szkodę dla środowiska naturalnego i miejskiego krajobrazu, w którym, jak wiadomo, drzew nigdy nie jest za dużo. To przecież one, jak wiele innych na co dzień niedocenianych elementów przyrody, wzbogacają materialnie i przyrodniczo otoczenie człowieka.

 

Topola miała 540 cm obwodu i 27 m wysokości – niewiele drzew w Bielsku-Białej osiągnęło takie imponujące rozmiary i wiek. Straciliśmy skarb przyrody, strażnika czasu i świadka historii miasta. Drzewo zostało objęte ochroną prawną przez wojewodę bielskiego 1 września 1998 roku. Do zdarzenia doszło prawdopodobnie w nocy z soboty na niedzielę (27/28.03) lub w niedzielę rano. Informacje na temat okoliczności i osób podejrzanych prosimy kierować do Klubu Gaja lub do policji.

 

Działania Klubu Gaja prowadzone są w ramach programu „Jak działać dla Ziemi” dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

 

 

Cytat z art. prof. dr hab. Wojciecha Radeckiego (z Instytutu Nauk Prawnych PAN) zamieszczonego na www.komunalny.pl:

 

Prawnokarna ochrona pomników przyrody polega na tym, że każde umyślne naruszenie zakazów obowiązujących w stosunku do pomnika przyrody jest co najmniej wykroczeniem z art. 127 pkt 2 lit. a Ustawy o ochronie przyrody, zagrożonym karą aresztu (od 5 do 30 dni) albo grzywny (od 20 do 5000 zł). Jeżeli jednak to naruszenie ma postać zniszczenia, poważnego uszkodzenia lub istotnego zmniejszenia wartości przyrodniczej pomnika przyrody, pociągającego za sobą spowodowanie istotnej szkody, to czyn jest przestępstwem z art. 187 k.k. W razie działania umyślnego jest on zagrożony grzywną, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 (art. 187§ l k.k.), a w razie działania nieumyślnego – grzywną albo karą ograniczenia wolności (art. 187§ 2 k.k.).
Jeżeli zamachu na drzewo pomnikowe dopuszcza się osoba nie mająca do niego żadnych praw, działa umyślnie i powoduje obok istotnej szkody przyrodniczej także dającą się wyliczyć szkodę materialną, przekraczającą 250 zł, to odpowiada za przestępstwo kwalifikowane kumulatywnie z art. 187§ l i art. 288§ l k.k., za co grozi jej kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, czyli znacznie surowsza niż gdyby odpowiadała tylko z art. 187§ l k.k.

 


Kosztowne dla środowiska

 

Pozyskiwanie żwiru z rzeki może być bardzo kosztowne dla środowiska naturalnego. Wydawanie pozwoleń na tego typu działania trzeba podejmować po dokładnym rozpoznaniu sytuacji. Współpraca Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach i Klubu Gaja w takich sprawach zaczyna przynosić efekty. Organizacja społeczna zajmująca się ochroną środowiska może uczestniczyć w kontrolowaniu wydawania pozwoleń na prace w rzece. Jest to o wiele skuteczniejsze działanie niż ustalanie sprawców szkód już po fakcie.

 

Z takim przypadkiem Klub Gaja miał do czynienia kilka miesięcy temu w związku z wydobywaniem żwiru z rzeki Koszarawy na terenie Żywca. Z interwencją w tej sprawie do naszego stowarzyszenia zwrócił się mieszkaniec Żywiecczyzny. Niestety do dziś nie tylko, że nie ustalono sprawców dewastacji, ale także do społecznej świadomości nie dotarły informacje jak duże i długotrwałe straty dla przyrody, a więc także dla ludzi, może wywołać wjazd ciężkiego sprzętu budowlanego do rzeki.

 

Tym bardziej cieszy wiadomość, że po wizji lokalnej nad Sołą w Milówce RDOŚ w Katowicach wstrzymał postępowanie w sprawie wydania zezwolenia na wydobycie żwiru w tym rejonie. Inwestor, który zabiega o to pozwolenie musi opracować tzw. raport oddziaływania na środowisko, który niezbędny będzie do wydania decyzji przez Urząd Gminy w Milówce o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację tego przedsięwzięcia. Dopiero wówczas, po złożeniu takiego dokumentu, katowicki RDOŚ może wznowić postępowanie w sprawie warunków ewentualnych robót nad Sołą. Klub Gaja, który uczestniczył w wizji lokalnej nad tą rzeką uważa, iż należy odmówić udzielenia warunków prowadzenia tam robót ze względu na występowanie na tym terenie siedlisk i gatunków chronionych w ramach programu Natura 2000.

 

Na odcinku rzeki, na którym planuje się komercyjny pobór kruszywa są chronione gatunki ryb: śliz, głowacz pręgopłetwy i białopłetwy, minóg strumieniowy, brzanka karpacka. Pobór kruszywa doprowadzi do zniszczenia siedlisk i wpłynie niekorzystanie na wymienione gatunki. W świetle wielu badań widać wyraźne „powiązanie liczebności i różnorodności zespołów ryb ze stopniem morfologicznego zróżnicowania koryta i hydromorfologiczną jakością rzeki wskazuje, iż uzyskanie w przyszłości poprawy ekologicznego stanu tej i innych rzek górskich – którego przejawem jest bogactwo zespołów ichtiofauny – będzie wymagało zwiększenia morfologicznej złożoności ich koryt i poprawy hydromorfologicznego stanu rzek” (Praca: „Zróżnicowanie hydromorfologiczne rzeki górskiej a bogactwo gatunkowe i liczebność ichtiofauny” B.Wyżga, A.Amirowicz, A.Radecki-Pawlik, J.Zawiejska, 2009). Zdaniem Klubu Gaja planowana inwestycja doprowadzi do zniszczenia morfologicznej różnorodności dna rzeki – struktura żwirów stanie się jednolita, a przez to nieodpowiednia m.in. dla składania ikry przez ryby.

 

Na świecie w wielu krajach rzeki są pod specjalnym nadzorem instytucji państwowych. Przykładowo dla Loary we Francji wprowadzono całkowity zakaz wydobywania żwiru.


Działania Klubu Gaja prowadzone są w ramach programu Jak działać dla Ziemi dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Działania dla drzew na Ziemi

 

Wielokrotnie zwracamy uwagę, że ochrona drzew i lasów to nie tylko inicjowanie nowych nasadzeń takich, jak na przykład te wykonywane w ramach Święta Drzewa Klubu Gaja, ale także dbanie o drzewa rosnące od pokoleń, które z różnych powodów próbuje się wyciąć. Interwencje jakie przyjęliśmy w ostatnim półroczu prowadząc punkt konsultacyjny programu Jak działać dla Ziemi wskazują, że w wypadku prawie 110 zgłoszonych do nas spraw (od sierpnia do grudnia) blisko 40 dotyczyło właśnie drzew w miastach.

 

W Poznaniu Klub Gaja włączył się do postępowania administracyjnego w sprawie wniosku o wycinkę ponad 120 drzew przy ul. Podkomorskiej. To głównie topole, wierzby płaczące i brzozy tworzące piękny zakątek na terenie Zespołu Szkół Gastronomicznych. Ponieważ na drzewach pojawiło się oznakowanie sugerujące, iż planowana jest ich wycinka do Klubu Gaja zwrócili się zaniepokojeni tym faktem mieszkańcy Poznania. Po interwencji stowarzyszenia poznański magistrat nakazał inwestorowi planującemu w tamtym rejonie prace złożenie wymaganych dokumentów na wycięcie drzew. Ponieważ dokumentów nie przedstawiono w określonym terminie, a postępowanie administracyjne zostało zakończone drzewa mogą rosnąć bez obaw. W Poznaniu udało się również uchronić przed wycinką drzewo przy ul. Różyczkowej, w sprawie którego interweniował w Klubie Gaja mieszkaniec miasta. Telefon z prośbą do Miejskiego Zarządu Dróg sprawił, że od wycinki odstąpiono.

 

Pomnik przyrody w Bielsku-Białej

Do dramatycznego stanu doprowadzono lipę - pomnik przyrody przy ul. Bystrzańskiej 15 w Bielsku-Białej. Nastąpiła znaczna redukcja korony drzewa. Wszystkie przycięte konary i gałęzie nie zostały zabezpieczone przed szkodnikami, co w przyszłości może spotęgować choroby drzewa. Według informacji, które otrzymał Klub Gaja wynika, iż drzewo zaczęło usychać prawdopodobnie w wyniku prowadzonych tam wcześniej prac ziemnych przy skarpie, na której się znajduje. Tego typu prace mogły doprowadzić do zmiany stosunków wodnych. Tymczasem zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody w stosunku do pomnika przyrody można wprowadzić następujące zakazy:
    1) niszczenia, uszkadzania lub przekształcania obiektu lub obszaru;
    2) wykonywania prac ziemnych trwale zniekształcających rzeźbę terenu, z wyjątkiem prac związanych z zabezpieczeniem przeciwsztormowym lub przeciwpowodziowym albo budową, odbudową, utrzymywaniem, remontem lub naprawą urządzeń wodnych;
    3) uszkadzania i zanieczyszczania gleby;
    4) dokonywania zmian stosunków wodnych, jeżeli zmiany te nie służą ochronie przyrody albo racjonalnej gospodarce rolnej, leśnej, wodnej lub rybackiej;
W związku z powyższym Klub Gaja zwrócił się do Urzędu Miasta w Bielsku-Białej o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Miasto sprawę przekazało do policji.

Pomnik przyrody w Bielsku-Białej

Ze Szczyrku docierały do nas prośby mieszkańców zaniepokojonych losem lipy przy ul. Górskiej. Po zgłoszeniu wniosku do Nadleśnictwa Bielsko w sprawie weryfikacji konieczności wycięcia tego drzewa przeprowadzono wizję lokalną. Ustalono m. in., iż stan sanitarny lipy wskazuje na konieczność częstych działań konserwatorskich, ale nie natychmiastowej wycinki. Taki wniosek został także przekazany Urzędowi Miasta w Szczyrku, który również domagał się eliminacji drzewa. Tymczasem warto zwrócić uwagę, że lipa jest starym, cennym elementem krajobrazowym i kulturowym (na drzewie znajduje się kapliczka). Latem tego roku drzewo znów poddane zostanie szczegółowym oględzinom.

 

Mieszkańcy Andrychowa interweniowali w sprawie dewastacji kilkudziesięciu drzew na osiedlu Żwirki i Wigury. Klub Gaja zwrócił się do andrychowskiego Urzędu Miasta, ponieważ sposób wykonania cięć tych drzew, biorąc pod uwagę usytuowanie większości z nich z dala od zabudowań i parkingów oraz ich niewielkie rozmiary, nie może być uznany za przycinkę lub pielęgnację. Miejscowa spółdzielnia mieszkaniowa zamiast otoczyć opieką zieleń miejską prawdopodobnie przyczyniła się do jej zniszczenia.

 

O dewastacji drzewa można także mówić w przypadku ul. Dywizji Kościuszkowskiej 11 na osiedlu Wojska Polskiego w Bielsku-Białej. Mieszkańcy interweniowali w sprawie robotników, którzy prostują pręty zbrojeniowe opierając je i przeciągając przez pień drzewa, niszcząc go w ten sposób.

 

Działania Klubu Gaja prowadzone są w ramach programu Jak działać dla Ziemi dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Bez tras lecz z porozumieniem

Gmina Bielsko-Biała zrezygnowała z tras narciarskich na Szyndzielni i podpisała porozumienie z Klubem Gaja w sprawie zagospodarowania stoku Dębowca.
 
Gmina będzie realizować projekt „Infrastruktura rekreacyjno-turystyczna na Dębowcu w Bielsku-Białej” zamiast dotychczasowego projektu - dla Dębowca i Szyndzielni. Na wylesienie terenu potrzebnego do utworzenia trasy narciarskiej „Kołowrót” na Szyndzielni nie zgodziła się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Katowicach. W uzasadnieniu RDOŚ zwraca uwagę, że teren jest w Specjalnym Obszarze Ochrony Siedlisk Natura 2000 „Beskid Śląski”, który został zatwierdzony decyzją Komisji Europejskiej 25.01.2008 r. uzyskując status obszaru mającego znaczenie dla Wspólnoty. Planowane przedsięwzięcie natomiast spowoduje znaczne natężenie ruchu rekreacyjno-sportowego i turystycznego co może znacznie oddziaływać na chroniony prawem Unii Europejskiej obszar. Klub Gaja przedstawiał ten sam argument od początku ujawnienia planów inwestycyjnych względem Szyndzielni. Tym samym udało się zachować chronione prawem tereny masywu Klimczoka poprzez m. in. ochronę przed wylesieniem ok. 17 ha lasu (siedlisk Natura 2000) oraz zmniejszenie do minimum antropopresji na stokach Szyndzielni.
 
Od początku podkreślaliśmy, że prawo europejskie jest przede wszystkim po stronie przyrody, a nie ekologów czy jakichkolwiek innych grup. Chcieliśmy służyć pomocą i wspólnie szukać drogi dla rozwoju tego terenu, bo nigdy nie byliśmy temu przeciwni. Czas, który można było poświęcić na rzetelną debatę społeczną z udziałem wszystkich zainteresowanych jest już nie do odtworzenia, a szkoda, bo mogliśmy wszyscy razem (leśnicy, narciarze, goprowcy, przedsiębiorcy, mieszkańcy) wymyślić coś naprawdę dobrego. Mam nadzieję, że w przyszłości aż tak źle już nie będzie. Chcemy rozmawiać i proponować rozwiązania na europejskim poziomie z korzyścią dla wszystkich. - wyjaśnia Jacek Bożek, prezes Klubu Gaja.
 
Gmina Bielsko-Biała zawarła porozumienie z Klubem Gaja (i Pracownią na Rzecz Wszystkich Istot), które pozwala na kontynuowanie procedur administracyjnych związanych z zagospodarowaniem stoku Dębowca. Będzie ono polegało m.in. na budowie wyciągu narciarskiego (dł.680 m), wytyczeniu trasy narciarskiej na bazie już istniejącej i przedłużeniu jej; instalacji systemu naśnieżania i oświetlania; lokalizacji całorocznej infrastruktury rekreacyjnej oraz budowie ścieżki dydaktyczno-przyrodniczej. Strony porozumienia będą współpracować podczas realizacji inwestycji w zakresie elementów proekologicznych, a gmina zobowiązała się do realizacji takich działań jak nasadzenia, wprowadzenie strefy ekotonowej, zabezpieczenie gleby oraz budowę 2 oczek wodnych jako zbiorników lęgowych dla płazów. Sonda zamieszczona na www.szyndzielnia-debowiec.pl na temat infrastruktury turystycznej na Dębowcu jak na razie wskazuje, że internautom najbardziej podoba się ... ścieżka dydaktyczno- przyrodnicza.


Dobry, ale smutny przykład Koszarawy

 

Latem tego roku do Klubu Gaja dotarły niepokojące sygnały  o dewastacji koryta rzeki Koszarawy na terenie miasta Żywca, w rejonie górnego odcinka Soły. Z zebranych informacji wynikało, że z rzeki wybierany jest żwir, jej koryto jest regulowane, a reżim rzeczny został całkowicie zaburzony. W konsekwencji tych prac zniszczono walory przyrodnicze rzeki oraz w negatywny sposób prace te wpłynęły na procesy koryto twórcze i dolino twórcze. W miejscu tym zgodnie z informacjami uzyskanymi od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach występowały ryby łososiowe lipień, oraz strzebla potokowa, głowacz pręgopłetwy, głowacz białopłetwy, śliz i brzanka. Sprawa była bulwersująca, ponieważ teren ten ze względu na występowanie siedlisk cennych przyrodniczo jest objęty unijnym programem ochrony Natura 2000.

 

W tej sprawie Klub Gaja  skierował wniosek do marszałka województwa śląskiego o każdorazowe stosowanie art. 118 Ustawy o ochronie przyrody w przypadku wydawania jakichkolwiek zezwoleń na prowadzenie prac na odcinkach rzek uregulowanych, na których występują szczególne wartości przyrodnicze, zwłaszcza tych objętych  Naturą 2000. Przywoływany art. ustawy mówi, że:
„Prowadzenie robót polegających na regulacji wód oraz budowie wałów przeciwpowodziowych, a także robót melioracyjnych, odwodnień budowlanych, oraz innych robót ziemnych zmieniających stosunki wodne - na terenach o szczególnych wartościach przyrodniczych, zwłaszcza na terenach, na których znajdują się skupienia roślinności o szczególnej wartości z punktu widzenia przyrodniczego, terenach o walorach krajobrazowych i ekologicznych, terenach masowych lęgów ptactwa, występowania skupień gatunków chronionych oraz tarlisk, zimowisk, przepławek i miejsc masowej migracji ryb i innych organizmów wodnych, następuje na podstawie decyzji regionalnego dyrektora ochrony środowiska, który ustala warunki prowadzenia robót.”

 

We wniosku marszałka województwa śląskiego poprosiliśmy również o podjecie działań w związku z oczywistym złamaniem ustaleń wydanej w tej sprawie decyzji marszałka województwa śląskiego tj. wjeżdżania sprzętu mechanicznego do koryta potoku.

 

Odpowiedź, którą Klub Gaja uzyskał pozwala mieć nadzieję, że podobnych sytuacji już więcej w województwie śląskim nie będzie, ponieważ urząd zadeklarował, iż: „będzie w każdym przypadku składania wniosków o wydanie pozwolenia na prowadzenie robót w obrębie koryt rzecznych zarówno uregulowanych jak i nieuregulowanych żądał od wnioskodawców bezwzględnego przedłożenia decyzji Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach ustalającej warunki prowadzenia robót obligowanej art. 118 ustawy o ochronie przyrody”.

 

Ponadto pismo marszałka województwa śląskiego informuje o wystąpieniu do Urzędu Miasta w Żywcu, aby wyjaśnił dlaczego złamano ustalenia dot. wjeżdżania sprzętu mechanicznego do koryta potoku.

 

Sytuacja, do jakiej doszło na rzece Koszarawie w Żywcu  nie jest z pewnością przykładem dobrej praktyki, jednak z drugiej strony cieszy postawa obywatelska jaką wykazał się mieszkaniec Żywca, który poinformował nas o zdarzeniu, jak i zachowanie Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Czy zapewnienia i deklaracje okażą się szczere i wystarczające, aby zapobiegać podobnym przypadkom w przyszłości – pokaże czas.


Opisane działanie prowadzone jest w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Powstaje plan ochrony rezerwatu „Wisła pod Zawichostem”
 
W październiku ubiegłego roku Klubowi Gaja i Ogólnopolskiemu Towarzystwu Ochrony Ptaków udało się doprowadzić do utworzenia Rezerwatu Przyrody „Wisła pod Zawichostem”. Teraz, nadszedł czas na wypracowanie niezbędnych w tej sprawie szczegółów, które pozwolą na właściwe i skuteczne zarządzanie tym wyjątkowym pod względem przyrodniczym i krajobrazowym obszarem, a szczególnie na właściwe zachowanie istniejącej tu ornitofauny.
 
Jednym z niezbędnych w tej sprawie dokumentów jest plan ochrony rezerwatu, który powstaje m.in. poprzez konsultacje z lokalną społecznością. Pierwsze spotkanie konsultacyjne, zorganizowane w połowie listopada w Urzędzie Miasta i Gminy w Zawichoście, cieszyło się dużym zainteresowaniem szczególnie ze strony myśliwych, ponieważ wprowadzenie ochrony rezerwatowej -  zgodnie z zapisami Ustawy o ochronie przyrody – to  równocześnie wprowadzenie zakazu polowania. Po uwagach myśliwych zadecydowano o konieczności wystąpienia do marszałków województw: świętokrzyskiego, podkarpackiego i lubelskiego o wyłączenie terenu rezerwatu z obwodów łowieckich. W ten sposób koła łowieckie zostaną zwolnione z opłat za teren, na którym polować już nie mogą.
 
Rezerwat „Wisła pod Zawichostem” obejmuje w całości strefę korytową rzeki Wisły o długości około 15,5 km pomiędzy ujściem Sanu, a ujściem Sanny. W korycie tym regularnie pojawiają się piaszczyste wyspy i odsypy stanowiące siedliska lęgowe rybitw, mew i sieweczek, jak również miejsca odpoczynku wielu innych gatunków ptaków wodno-błotnych. Wszystkie grunty rezerwatu, w tym także pokryte wodami, należą do Skarbu Państwa i pozostają w administracji Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie.
 
Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej


Mini Zoo w Lesznie musi przestrzegać prawa 


Mini Zoo w Lesznie ma siedem miesięcy czasu na kompletne dostosowanie się do obowiązującego prawa. Do 10 czerwca przyszłego roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu muszą poznać koncepcję dalszego funkcjonowania zoo. Starania Klubu Gaja w sprawie poprawy warunków bytowych zwierząt w leszczyńskim zoo wywołały konkretne działania, które mogą przynieść długo oczekiwane efekty.
 
Urząd Miasta w Lesznie musi m. in. zapewnić właściwe warunki życia trzymanym w zoo niedźwiedziom. W przeciwnym razie zwierzęta zostaną przeniesione do miejsca gdzie będą miały takie warunki.
Dwa niedźwiedzie brunatne w leszczyńskim Mini Zoo – Basia  i Kasia znajdują się w warunkach niezgodnych z wymogami Rozporządzenia Ministra Środowiska w sprawie warunków hodowli i utrzymywania poszczególnych grup gatunków zwierząt w ogrodzie zoologicznym oraz Dyrektywy Rady z dot. trzymania dzikich zwierząt w ogrodach zoologicznych,  a także zapisem art. 72 Ustawy o ochronie przyrody. W trybie pilnym zalecono wprowadzić do wolier niedźwiedzi (oraz makaków japońskich) elementy wzbogacające środowisko życia. Część z zaleceń została zrealizowana, np. huśtawka na wybiegu niedźwiedzicy Basi i naturalne podłoże u makaków.
 
W kwietniu tego roku Klub Gaja zwrócił się do Ministra Środowiska z wnioskiem o natychmiastowe cofnięcie zezwolenia na prowadzenie leszczyńskiego Mini Zoo. 15 września w zoo zmarł jeden z trzech żyjących tu wówczas niedźwiedzi. W lokalnych mediach pojawiły się głosy sfrustrowanych urzędników, iż niedźwiedź zginął „przez ekologów, którzy wymusili zmianę diety niedźwiedzi”. Rozumiemy zapiekłą wściekłość władzy, która próbuje odwrócić uwagę opinii publicznej tak naprawdę od swoich zaniedbań wykazując jednocześnie brak wiedzy w zakresie hodowli zwierząt. Klub Gaja nadal twierdzi, że zmiana diety zwierząt była konieczna, ponieważ została ona zalecona przez doświadczonych lekarzy i fachowców, a nie przez ekologów. Jest nam bardzo przykro, że doszło do śmierci niedźwiedzia, ale nie zmienia to faktu, iż  niedźwiedzie w leszczyńskim zoo trzymane są w bardzo złych warunkach, nie zmienianych od lat. W okresach od mają do czerwca oraz od września do października placówka była kontrolowana przez powołane do tego instytucje i zastrzeżenia Klubu Gaja odnośnie warunków życia niedźwiedzi i makaków -  potwierdzono.
 
Z wnioskiem o natychmiastowe cofnięcie zezwolenia na prowadzenie Mini Zoo w Lesznie Klub Gaja zwrócił się do Ministra Środowiska w kwietniu tego roku. Wniosek poparły: Rady Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów oraz dwie komisje  Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
 
Trzeba także dodać, że leszczyńskie zoo nie spełnia wymagań dla ogrodów zoologicznych określonych w art. 69 ust. 1 Ustawy o ochronie przyrody: nie uczestniczy w badaniach naukowych ( które mają na celu ochronę gatunków zagrożonych);  nie prowadzi edukacji w zakresie ochrony gatunkowej roślin, zwierząt i grzybów; nie prowadzi upraw roślin oraz hodowli zwierząt gatunków zagrożonych wyginięciem, w celu ich ochrony ex situ, a następnie wprowadzenia do środowiska przyrodniczego w ramach programów ochrony tych gatunków.
 
Praca Klubu Gaja w sprawie poprawy warunków życia zwierząt w Mini Zoo w Lesznie prowadzona jest w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Uwolnić niedźwiedzie!

Przełom w sprawie przetrzymywania dzikich zwierząt w Polsce.

 
Kontrola Mini Zoo w Lesznie i dyskusja po niej zajęły kilka godzin, ale wszystkie strony zgodziły się, że zabranie niedźwiedzi z leszczyńskiego Mini Zoo jest niezbędne.
 
To przełomowe wydarzenie w Polsce jeśli chodzi o utrzymywanie dzikich zwierząt w tego typu miejscach, których właścicielem jest administracja publiczna lub osoby prywatne. - komentuje sprawę Jacek Bożek, szef Klubu Gaja.
 
Klub Gaja oraz przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu skontrolowali (30 września) Mini Zoo w Lesznie. W spotkaniu wzięli także udział dyrektor Ogrodu Zoologicznego we Wrocławiu, reprezentant Urzędu Miasta Leszna i  przedstawiciel podległej temu urzędowi jednostki – Miejskiego Zakładu Zieleni, który prowadzi mini zoo oraz weterynarz i przedstawicielka TOZ. 
 

Klub Gaja zapowiada, że możliwe jest podjęcie współpracy z Miejskim Zakładem Zieleni w celu znalezienia nowego miejsca dla dwóch z trzech niedźwiedzi z leszczyńskiego Mini Zoo. Jak się okazało 15 września jedna z trzech przetrzymywanych tu niedźwiedzic padła. Co było przyczyną śmierci wykaże zarządzona sekcja zwłok. Do przeniesienia pozostały więc opisywana przez nas – Basia, która jest w Lesznie już od 25 lat oraz niedźwiedzica imieniem Kasia. Zanim to nastąpi niedźwiedzie muszą natychmiast uzyskać poprawę warunków bytowych co można zapewnić choćby poprzez urządzenie w ich wybiegu miejsca do huśtania.
 
Natychmiast muszą także poprawić się warunki  życia trzymanych w zoo makaków japońskich. Betonowa posadzka w miejscu gdzie te zwierzęta mieszkają powinna zostać wysypana korą, w której makaki będą mogły poszukiwać np. nasion słonecznika. We wprowadzaniu tych zmian Mini Zoo w Lesznie może konsultować się z Ogrodem Zoologicznym we Wrocławiu.
Znalezienie nowego miejsca dla niedźwiedzi będzie bardzo trudne, ale te zwierzęta trzymane są w urągających warunkach. Będziemy szukać zarówno w Polsce jak i za granicą, ale to wyjątkowo ważna sprawa, w końcu udało się doprowadzić do konkretnych postanowień i czynności, a nie tylko pisemnych zapewnień. To rzuca nowe światło na podobne sytuacje w innych tego typu miejscach w kraju. Kampanię pomocy zwierzętom w leszczyńskim Mini Zoo Klub Gaja prowadzi od kwietnia tego roku.- powiedział Jacek Bożek.
 


Mini Zoo w Lesznie kontrolowane

przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i Klub Gaja
 
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu i przedstawiciele Klubu Gaja skontrolowali w dniu 30 września 2009 roku Mini Zoo w Lesznie. Kilka dni wcześniej Klub Gaja złożył zawiadomienie do prokuratury o łamaniu prawa przez Miejski Zakład Zieleni w Lesznie. Zakład, podległy Urzędowi Miasta w Lesznie, prowadzi zoo bez wymaganego zezwolenia Powiatowego Lekarza Weterynarii.
 
Według Klubu Gaja naruszone zostały zapisy art. 77 Ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Brak zezwolenia Powiatowego Lekarza Weterynarii na prowadzenie zoo stwarza zagrożenie epizootyczne i epidemiczne. Uchybieniem jest też  brak odpowiednich kwalifikacji u osób zajmujących się zwierzętami w zoo i trzymanie tychże w warunkach nie odpowiadających ich potrzebom biologicznym. Dramatycznym tego przykładem jest niedźwiedzica Basia, trzymana w Lesznie od 25 lat!
 
O losach niedźwiedzi przetrzymywanych w Polsce informuje wczorajsza Gazeta Wyborcza, która powołuje się na raport zoologów z Wrocławia. Według raportu kilkanaście niedźwiedzi w Polsce, w tym w Mini Zoo w Lesznie, wegetuje w warunkach naruszających elementarne zasady humanitarnego traktowania zwierząt i powinny być stamtąd natychmiast zabrane.
 
W kwietniu Klub Gaja złożył wniosek do Ministerstwa Środowiska o zamknięcie leszczyńskiego Mini Zoo. Poparły go : Rada Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów i  komisje Państwowej Rady Ochrony Przyrody: ds.  Ochrony Zwierząt i Ogrodów Zoologicznych oraz ds. CITES.
 
Na stronie Klubu Gaja znajduje się film, który ukazuje  zaburzenia w zachowaniu niedźwiedzi w Mini Zoo w Lesznie potwierdzone przez naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego.
 
Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej


W Mini Zoo w Lesznie łamane jest prawo!


Klub Gaja zawiadomił prokuraturę o łamaniu prawa przez Miejski Zakład Zieleni w Lesznie. Zakład, który podlega Urzędowi Miasta w Lesznie, prowadzi Mini Zoo bez wymaganego zezwolenia Powiatowego Lekarza Weterynarii. 
     

Według Klubu Gaja naruszone zostały zapisy art. 77 Ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt ((Dz.U. 2004 Nr 69 poz. 625). Brak zezwolenia Powiatowego Lekarza Weterynarii na prowadzenie zoo stwarza zagrożenie epizootyczne i epidemiczne. Uchybieniem jest także brak odpowiednich kwalifikacji u osób zajmujących się zwierzętami w zoo i trzymanie tychże w warunkach nie odpowiadających ich potrzebom biologicznym.

 

Wśród przetrzymywanych w Lesznie niedźwiedzi brunatnych, największe współczucie wzbudza Basia, która jest tu od 25 lat! Ona i  dwa pozostałe niedźwiedzie karmiona jest m. in. mlekiem i chlebem. Tymczasem jako dorosłe drapieżniki zwierzęta te nie powinny w ogóle dostawać mleka. Niedźwiedzie nie mogą również zaspokajać takich podstawowych potrzeb jak kąpiel, kopanie w ziemi i eksploracja.

 

Specjalista zajmujący się tematem niedźwiedzi w Mini Zoo w Lesznie stwierdza, iż: „Monitoring zachowania niedźwiedzi w Mini Zoo w Lesznie pozwala stwierdzić, że u wszystkich osobników poziom zaburzeń zachowania jest wysoki. Sposób w jaki są utrzymywane ogranicza zachowania eksploracyjne, które dominują, gdy zwierzęta przebywają w prawidłowych warunkach. Niedźwiedzie w Lesznie znaczną część czasu poświęcają na zachowania stereotypowe, które są objawem zaburzeń psychicznych. Stereotypie występują w warunkach, w których zwierzę nie może realizować swoich potrzeb, mogą być również wynikiem neurologicznych zmian wywołanych długotrwałym stresem i są oznaką cierpienia.”

 

W opinii przesłanej do Prezydenta Miasta Leszna przez specjalistów czytamy, iż: „Wnioski z prowadzonych w ciągu ostatnich trzech lat badań wskazują, że niezbędna jest radykalna zmiana warunków, co wiąże się z koniecznością pilnego wyasygnowania środków na budowę dużego wybiegu, lub rezygnacją z utrzymywania niedźwiedzi w Mini Zoo w Lesznie i znalezienie dla nich innego miejsca.” 

W kwietniu tego roku Klub Gaja złożył wniosek do Ministerstwa Środowiska żeby Mini Zoo w Lesznie zostało zamknięte. Wniosek ten poparła Rada Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów i komisje przy Państwowej Radzie Ochrony Przyrody: ds. Ochrony Zwierząt i Ogrodów Zoologicznych oraz ds. CITES.

 

Poniżej znajdą Państwo film przekazany nam przez Panią Agnieszkę Sergiel z Instytutu Zoologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego, który ukazuje wyraźne zaburzenia w zachowaniu niedźwiedzi w Mini Zoo w Lesznie.

 

Oto film ukazujący zaburzenia w zachowaniu niedźwiedzi w Mini Zoo w Lesznie.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Jak działać dla Ziemi? Praktycznie i dobrze!

 

Projekt Klubu Gaja Jak działać dla Ziemi przyniósł konkretne efekty w postaci wielu kontaktów ze społecznościami lokalnymi świadczącymi o zainteresowaniu środowiskiem przyrodniczym w najbliższym otoczeniu. Od stycznia do końca lipca udzieliliśmy ponad 170 porad. W 25 przypadkach Klub Gaja podjął interwencje, chcąc, jako organizacja pozarządowa, wesprzeć indywidualne działania mieszkańców na rzecz ochrony środowiska. Często bez takiego wsparcia wiele spraw nie znalazłoby konkretnego rozwiązania, gdyż obywatyelom brakuje opieki merytorycznej i pomocy prawnej. 
 

Nie zawsze są to sprawy konfliktowe i wiele kończy się z korzyścią dla ludzi i środowiska. Często pomagają w tym samorządy i władze różnego szczebla. Taką dobrą praktyką okazała się współpraca z Urzędem Miasta w Rybniku. Rozbudowa boiska piłkarskiego została zaplanowana tak, aby po wspólnej wizji lokalnej ekologów, architektów i urzędników uratować drzewa które mogą pozostać na swoim miejscu pomimo zaplanowanej wcześniej wycinki i nadal upiększać otoczenie.
 

W Bielsku- Białej mieszkańcy po raz pierwszy zwrócili uwagę Klubowi Gaja, że organizowana od kilku lat, gromadząca tłumy widzów i uczestników, Operacja Południe czyli międzynarodowa akcja pokazu sprzętu wojskowego na miejskich błoniach może zagrażać żyjącym tam płazom. Szybkie działanie, które zaakceptowali także sami organizatorzy pokazu, pozwoliło na ochronę licznych stanowisk płazów, w tym ściśle chronionego kumaka górskiego, przed zniszczeniem.   
 
Większość podjętych działań jest jednak związana ze sprawami spornymi i kontrowersyjnymi takimi jak wycinki drzew (Czechowice- Dziedzice, Koszęcin), nielegalne wysypiska śmieci (miasto Nowe), budowy dróg (Bielsko-Biała) i parkingów (Katowice).Nadal trwają działania w sprawie złych warunków przetrzymywania w Mini Zoo w Lesznie zwierząt w szczególności niedźwiedzi, które trzymane tam są w dramatycznych zdaniem Klubu Gaja warunkach. 
 
Jedna z podjętych interwencji ma charakter ponadlokalny i międzynarodowy. Klub Gaja na zaproszenie strony czeskiej wziął udział w spotkaniu w sprawie budowy spalarni odpadów komunalnych w Karwinie w Republice Czeskiej, niedaleko granicy z Polską. Inwestycja budzi ogromny niepokój wśród mieszkańców polskich gmin przygranicznych, szczególnie Zebrzydowic, które oddalone są od Karwiny tylko o 7 kilometrów. Rozpoczęcie budowy spalarni planowane jest w 2013 roku, a oddanie jej do użytku w 2015 roku.


Okaleczone lipy w Polnicy

 

Cały czas monitorujemy sprawę okaleczenia dwóch lip w Polnicy koło Człuchowa na Pomorzu. Konary drzew zostały drastycznie przycięte na wniosek urzędu, który obawiał się, że będę one zagrażać bezpieczeństwu na drodze oraz okolicznym domom. Przycinka została jednak nie tylko, że przeprowadzona niezgodnie ze sztuką pielęgnacji – drzewo zostało poważnie okaleczone, to jeszcze bez zgody właściciela terenu, na którym ono  stoi.

 

Na początku roku Klub Gaja zwrócił się do Starosty Człuchowskiego z wnioskiem o podjęcie działań w celu ustalenia sprawców dewastacji drzew i wymierzenia kar finansowych  przewidzianych prawem za tego typu wykroczenia. Zdaniem Klubu Gaja sposób wykonania cięć dwóch wiekowych lip w Polnicy nie może zostać uznany za przycinkę lub pielęgnację. Niszczenie drzew poprzez obcięcie całości korony i pozostawienie jedynie kikutów należy uznać za dewastację i jako taka powinna być rozpatrywana. W czerwcu Klub Gaja złożył skargę na działalność Urzędu Gminy w Człuchowie. Będzie ona rozpatrywana przez Radę Gminy Człuchów na najbliższej sesji.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Uratowane setki jaskółek


W wyniku interwencji Klubu Gaja Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Poznaniu wstrzymał prace inwestycyjne w Krośnie pod Mosiną. W ten sposób  udało się ochronić kolonię lęgową jaskółek brzegówek czyli kilkaset młodych ptaków. Alarm wszczęli mieszkańcy Krosna, którzy zwrócili uwagę, że w skarpach wykopu wykonanego pod fundamenty domu ptaki utworzyły stanowiska lęgowe. Jaskółki brzegówki należą w Polsce do niezwykle rzadkich i są objęte ścisłą ochroną.

 

W sumie w czterech ścianach wykopu stwierdzono kilkaset wykonanych przez jaskółki nor,  w których znajdowały się lęgi. Po oględzinach poznański RDOŚ wstrzymał prace budowlane w tym miejscu do 7 września czyli do okresu wyprowadzenia wszystkich lęgów. Klub Gaja składa podziękowania zarówno RDOŚ w Ponaniu jak i mieszkańcom Krosna za uważność w stosunku do zagrożeń dla przyrody oraz właścicielowi budowy - za zrozumienie potrzeb ptaków, tym bardziej, że teren znajduje się na obrzeżach Wielkopolskiego Parku Narodowego.

 


Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Wyciągnięte ze studzienki

 

W związku z  interwencjami kierowanymi do Klubu Gaja w dniu 15 sierpnia 2009 r. przeprowadziliśmy akcję ratowania płazów, które dostały się do studzienki odwadniającej na terenie bielskich Błoni. W sumie uratowaliśmy 20 żab trawnych, 1 kumaka górskiego i 1 traszkę górską. Następnie szczelnie zamknięto właz studzienki przez który płazy wpadały do studzienki.

 

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.  


Kumaki górskie na terenie bielskich Błoni uratowane


W wyniku wspólnej wizji lokalnej przeprowadzonej w dniu 29 lipca 2009 roku z udziałem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach (RDOŚ), organizatorów IX Międzynarodowego Zlotu Pojazdów Militarnych "Operacja Południe", Urzędu Miejskiego Bielsko-Biała oraz Klubu Gaja udało się ustalić warunki ochrony stanowisk kumaka górskiego (Bombina variegata) na bielskich Błoni.

 

Kumak górski jak wszystkie gatunki płazów w Polsce jest chroniony prawem zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną (Dz. U. Nr 130, poz. 1456 poz.1456 z dn 26 września 2001) oraz ratyfikowanej przez Polskę w 1996 roku Konwencji Berneńskiej o ochronie siedlisk, a także zgodnie z Załącznikiem II Dyrektywy Siedliskowej (Dyrektywa Rady 92/43/EWG z dnia 21 maja 1992 roku).
 

Przedstawiciele Klubu Gaja po interwencjach od mieszkańców Bielska-Białej podczas wizji lokalnej w dniu 6 lipca 2009 roku odkryli na terenie bielskich Błoni liczne stanowiska kumaka górskiego. W pismach do RDOŚ i UM Bielsku-Białej poinformowaliśmy o wynikach naszej wizji lokalnej. Wraz z w/w instytucjami oraz organizatorami IX Międzynarodowego Zlotu Pojazdów Militarnych "Operacja Południe" przeprowadziliśmy wizję lokalną w dniu 29 lipca. Ustalono, iż dwa oczka wodne, w których występują najliczniej kumaki zostaną odgrodzone specjalną siatką, a kumaki z pozostałych oczek wodnych przeniesione zostaną na czas trwania imprezy do odgrodzonych oczek wodnych.

 

W sumie udało się przenieść do ogrodzonych oczek wodnych kilkaset osobników: dorosłych kumaków górskich, żab trawnych, ropuch szarych oraz kijanki i larwy kumaka górskiego i dwóch gatunków traszek. Dodatkowo Klub Gaja umieścił plansze informacyjne o kumaku górskich przy jednym z ogrodzonych oczek. Dzięki wspólnej pracy organizatorów IX Międzynarodowego Zlotu Pojazdów Militarnych "Operacja Południe" oraz Klubu Gaja większa część występującej na bielskich Błoniach populacji płazów w tym kumaka górskiego została uratowana i będzie mogła nadal występować na tym terenie. Klub Gaja pragnie podziękować organizatorom "Operacji Południe" za zrozumienie potrzeb ochrony płazów i rzetelne wykonanie ogrodzeń. 

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.  


Ratujemy chorzowski park

 

 

W dniu 7.07.2009 w Katowicach w siedzibie Fundacji dla Śląska odbyło się spotkanie organizacji społecznych zainteresowanych zachowaniem w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku im. gen. Ziętka w Chorzowie przestrzeni publicznej nie zniszczonej przez nie akceptowane społecznie inwestycje. Klub Gaja został zaproszony na spotkanie w charakterze konsultanta i doradcy w prowadzeniu kampanii społecznych.

 

 

 


Pobór żwiru czy dewastacja ?

 

W ramach programu Jak działać dla Ziemi  Klub Gaja zajął się sprawą poboru żwiru z rzeki Koszarawy na granicy Żywca i Świnnej. Rejon ten jest wpisany do sieci Natura 2000 – Shadow List 2008, ponieważ w rzece stwierdzono występowanie takich gatunków jak: lipień, strzebla potokowa, głowacz pręgopłetwy i białopłetwy oraz brzanka. W wymienionym dokumencie rzeka znajduje się w grupie określonej jako Górna Soła z Koszarawą.

Początkowo Klub Gaja zwrócił się do Regionalnej Dyrekcji  Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Katowicach z prośbą o ustalenie efektów prowadzonych prac związanych z poborem żwiru oraz ewentualne podjęcie działań ochronnych. Ponieważ sygnały o niszczeniu dna rzeki powtarzały się zwróciliśmy się do RDOŚ ponownie, tym razem zgłaszając szkodę w środowisku zgodnie z ustawą O zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie. Pismo to wysłane zostało także do  wiadomości Komisji Europejskiej. Ponadto Klub Gaja zwrócił się o wyjaśnienia do Marszałka Województwa Śląskiego – instytucji, która wydała zgodę na prowadzenie prac na rzece.

Jak nas poinformowano, RDOŚ poprosił o wyjaśnienia administratora rzeki, którym jest  Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie. O podjętych przez obie instytucje działaniach będziemy informować na bieżąco.


Na spotkaniu w Konsulacie Generalnym RP w Ostrawie

 

Klub Gaja w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" w dniu 16 czerwca brał udział w spotkaniu w Konsulacie Generalnym RP w Ostrawie w sprawie planowanej budowy spalarni odpadów komunalnych w Karwinie w Republice Czeskiej.

 

Na spotkaniu tym strona czeska przedstawiła plany oraz dane techniczne planowanej spalarni. Strona polska zgłaszała liczne pytania oraz przestawiła swoje zastrzeżenia, co do lokalizacji tego typu inwestycji w pobliżu granicy z Polską. Najwięcej zastrzeżeń i niepokoi zgłaszał Wójt Gminy Zebrzydowice Pan Andrzej Kondziołka. Gmina Zebrzydowice jest najbliżej usytuowaną polską gminą planowanej spalarni. Na koniec spotkania strona czeska wyraziła gotowość dalszych spotkań i wyjaśnień dotyczących planów tej inwestycji.
Klub Gaja był jedyną polską organizacją pozarządową, która przybyła na spotkanie z wielu organizacji, które zostały zaproszone przez czeskich organizatorów.


Wizja w sprawie wycinki drzew w Katowicach

 

W dniu 16 czerwca Klub Gaja wziął także udział w wizji lokalnej w związku z informacjami o wycięciu drzew pod budowę parkingu na terenie os. 1000-lecia przy ul. Piastów 3 od strony ul. Chorzowskiej w Katowicach.

 

Podczas wizji nie zaobserwowano wycinania drzew. Natomiast mieszkańcy tego osiedla informowali, iż przy budowie parkingu wycięto ok. 5 drzew. Przedstawiciel Urzędu Miasta w Katowicach poinformował, iż decyzji na wycięcie drzew w tym miejscu urząd nie wydawał. Przedstawiciel spółdzielni mieszkaniowej stwierdził, iż o wycince drzew nic mu nie wiadomo.

Klub Gaja doradza zawsze w takiej sytuacji, gdy dwie strony składają różne informacje nawzajem się wykluczające, aby w sytuacji, gdy zauważymy wycinkę drzew zrobić natychmiast zdjęcia lub nakręcić film, na których widać, iż są to drzewa właśnie w tym miejscu a następnie wezwać Straż Miejską, Policję lub Urząd Miasta lub Gminy w celu zweryfikowania czy dana wycinka odbywa się zgodnie z prawem.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


To nie taniec lecz rozpacz – zwierzęta w Mini Zoo nadal cierpią

 

Klub Gaja nadal walczy o prawa zwierząt do godnego życia dla przetrzymywanych w Mini Zoo w Lesznie. Wniosek stowarzyszenia, skierowany do Ministerstwa Środowiska w sprawie zamknięcia zoo, poparła Rada Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów.  Niedawno na naszej stronie zamieściliśmy link do filmu, który pokazuje  jak zachowuje się niedźwiedź zamknięty w tym zoo. Filmem zainteresowali się naukowcy.

 

Agnieszka Sergiel z Instytutu Zoologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego zwróciła uwagę na film, ponieważ często tego typu zachowania zwierząt są odbierane przez ludzi jako rodzaj zabawy, tańca, tymczasem  zwierzę ewidentnie cierpi i tak to okazuje. Często spotykamy się z tym, że ludzie nieświadomie odbierają to jako zabawne, a w internecie wiele jest filmów z podkładem muzycznym, w rytm którego zwierzę "tańczy", zwróciliśmy na to uwagę również w tym przypadku. Należy uświadamiać zwiedzających, że jest to problem i zwierzę cierpi. - wyjaśnia A. Sergiel, która prowadzi badania nad dobrostanem  niedźwiedzi w Polsce. Z naszej strony możemy dodać, że wielce wymowny i potwierdzający jej słowa  jest niewybredny komentarz osób, które ów film robiły i anonimowo zamieściły go w internecie.

 

Kołyszący ruch zwierzęcia to  przykład zachowania stereotypowego będącego objawem zaburzeń psychicznych. Występuje w warunkach, w których zwierzę nie może realizować swoich potrzeb, przede wszystkim z powodu zbyt monotonnego i jałowego otoczenia pozbawionego odpowiednich elementów stymulujących do naturalnych zachowań. Stereotypie mogą  być również wynikiem neurologicznych zmian wywołanych długotrwałym stresem.  Przykłady tego typu zachowań u ludzi to np. klaskanie, kołysanie się i wiele innych form zachowań samouszkadzających w autyzmie i innych zaburzeniach psychicznych. Niedźwiedzie, jako zwierzęta bardzo aktywne, są szczególnie podatne na rozwój stereotypii. W związku z przemieszczaniem się na długie dystanse, zajmowaniem dużych terytoriów i ogromną inteligencją, stereotypie u tych zwierząt rozwijają się przede wszystkim z frustracji potrzeby aktywności, która nie może być realizowana w niewoli na często zbyt małej przestrzeni. - wyjaśnia  A.Sergiel.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Wizyta w Mini ZOO w Lesznie

 

W dniu 22.05.2009 Klub Gaja odbył wizytę kontrolną w Mini ZOO w Lesznie. Odwiedziny te odbyły się w Dniu Praw Zwierząt, co tym bardziej wpłynie na postawę stowarzyszenia w walce o odebranie zwierząt ( w szczególności niedźwiedzi) z tego miejsca. Wizyta potwierdziła wszelkie uwagi wnoszone przez nas do wielu instytucji o wręcz fatalnych warunkach niedźwiedzi i małp w Lesznie.


 

 


 


Dyrektorzy polskich ogrodów zoologicznych popierają wniosek Klubu Gaja w sprawie Mini Zoo w Lesznie

 

Rada Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (RDPOZiA) jest przeciwna obecnemu funkcjonowaniu Minii Zoo w Lesznie i popiera wniosek Klubu Gaja o jego zamknięcie.  

 

W kwietniu stowarzyszenie nasze zwróciło się do Ministra Środowiska o natychmiastowe cofnięcie decyzji zezwalającej na prowadzenie tego ogrodu.  Wniosek Klubu Gaja w sprawie zwierzyńca w Lesznie jest pierwszym w historii wnioskiem o cofnięcie zezwolenia na prowadzenie ogrodu zoologicznego w Polsce.

Materiały zebrane przez Klub Gaja wskazują, że trzymane w nim m.in. niedźwiedzie brunatne, kuce i strusie nie mają zapewnionej odpowiedniej infrastruktury sanitarnej i weterynaryjnej. Teren nie ma nawet odpowiedniego ogrodzenia, a zwierzęta narażone są nie tylko na hałas otoczenia, ale także na „wizyty” chuliganów i osób będących pod wpływem alkoholu.

 

W piśmie nadesłanym do prezesa Klubu Gaja, Jacka Bożka, Rada informuje, że sprawą  Mini Zoo w Lesznie zajmowała się już w 2005 r. Ówczesna wizytacja ogrodu wskazała m.in. na konieczność wybudowania ogrodzenia i zaktualizowanie opisów gatunkowych zwierząt z uwzględnieniem ich statusu ochronnego. W marcu tego roku członkowie Rady stwierdzili, iż żadne z zaleceń nie zostało w pełni zrealizowane, a warunki utrzymania zwierząt nie uległy poprawie. Jedyną zmianą jest wybieg dla niedźwiedzi, w którym szyby oddzielają zwierzęta od zwiedzających, ale sposób eksploatacji tego wybiegu, jego rozmiary i „umeblowanie” budzą zastrzeżenia.  - czytamy w piśmie podpisanym przez  przewodniczącego RDPOZiA, Ryszarda Topolę. Zdaniem Rady zwierzęta są narażone na działania osób trzecich, a także na okaleczenia i urazy. Obiekt w Lesznie nie spełnia wymogów art.69 Ustawy o ochronie przyrody, a Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska powinien skierować wniosek do Wielkopolskiego Regionalnego  Dyrektora Ochrony Środowiska o wykonanie działań kontrolnych stosownie do zapisów art. 68 i 77 Ustawy o ochronie przyrody. 

Sprawa Mini Zoo w Lesznie wzbudzała zaniepokojenie już 10 lat temu kiedy miejscowy samorząd debatował na temat ogrodzenia tego terenu! Kierowane do urzędu miasta zastrzeżenia nie zaktywizowały urzędu do działania, nie wspominając już o poczuciu odpowiedzialności za życie zwierząt, a także za obraz jaki takie pseudo-zoo pozostawia w świadomości zwłaszcza dzieci i młodzieży. Czego tutaj miałyby się nauczyć? I pomyśleć, że jednocześnie ten sam urząd odpowiada za życie kulturalne miasta oraz edukację najmłodszych - komentuje Jacek Bożek.

 

Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Czy to na pewno schronisko?

 

Klub Gaja domaga się jak najszybszej kontroli Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Kościanie prowadzonego przez firmę „IZBUD” Grzegorza Wróblewskiego.  Wniosek w tej sprawie stowarzyszenie skierowało do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Kościanie, Tadeusza Grygiera oraz  Policji.
 
Kontrola powinna wykazać czy miejsce to (przy ul. Śmigielskiej 64) spełnia wszystkie wymogi oraz co działo się przez ostatnie 3 lata ze zwierzętami, które do niego trafiały. Los każdego przywiezionego tu psa, zgodnie z prawem, powinien być zapisany w dokumentach takich jak na przykład: akt adopcji czy rachunki z utylizacji padłych zwierząt.
 
Z zebranych przez stowarzyszenie dokumentów wynika, że firma „IZBUD” wyłapała, co najmniej 126 psów: w 2006 r.- 23, w 2007 r.- 79, a w 2008 r.- 24. Ponadto w 2008 r. do schroniska  przekazano co najmniej 15 bezpańskich psów a w rok wcześniej -  3. Tymczasem z ustaleń Klubu Gaja wynika, iż obecnie w schronisku nie ma żadnych psów. Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że zwierzęta mogły zostać uśmiercone. 
 
Chcemy podkreślić, iż Klub Gaja oczekuje jednoznacznych informacji i dokumentacji potwierdzających, co stało się zarówno z psami, które trafiły do Schroniska dla Zwierząt „IZBUD” w Kościanie jak i z psami, które firma ta wyłapywała, czyli są to w sumie 144 psy. - czytamy we wniosku. Opisane sprawy wymagają szybkiego wyjaśnienia, ponieważ budzą emocje wśród mieszkańców i mediów.
 
Opisane działanie podjęte zostało w ramach programu "Jak działać dla Ziemi" dofinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Minimum odpowiedzialności w Mini Zoo w Lesznie

 

Klub Gaja zwrócił się do Ministra Środowiska z wnioskiem o natychmiastowe cofnięcie decyzji zezwalającej na prowadzenie Mini Zoo w Lesznie.

W ogrodzie zoologicznym w Parku 1000-lecia w Lesznie trzymane są m.in. niedźwiedzie brunatne, makaki, konie, kuce i strusie. Ogród nie ma jednak odpowiedniej infrastruktury sanitarnej i weterynaryjnej – zwraca uwagę  Klub Gaja. Market, stadion żużlowy, amfiteatr i plac na deskorolki oraz ruchliwa ulica w pobliżu, to najbliższe hałaśliwe otoczenie dla zwierząt. Teren Mini Zoo nie jest ogrodzony, a park jest miejscem spotkań wandali i osób nadużywających alkoholu. Zwierzęta, szczególnie niedźwiedzie, mają niewystarczającą przestrzeń; zastrzeżenia budzi także rodzaj podawanej im karmy.

 

Klub Gaja zwraca także uwagę, na brak odpowiednich kwalifikacji u osób zajmujących się zwierzętami, ponieważ Mini Zoo jest zarządzane przez … Miejski Zakład Zieleni.

Szczególnie rażące jest zlokalizowanie w tym samym miejscu „Punktu zatrzymań bezpańskich psów”.

 

Miejsca takie jak to są dowodem przedmiotowego traktowania zwierząt  i całkowitego braku szacunku dla nich, co w oczywisty sposób przynosi więcej strat społecznych niż korzyści jakie powinni z takiego miejsca wynosić odwiedzający - czytamy we wniosku Klubu Gaja do Ministra Środowiska. Stowarzyszenie żąda jak najszybszego zlikwidowania obiektu, jednocześnie podkreślając, że niedopuszczalna jest próba usypiania zwierząt z tego powodu. Powinny one trafić do innych placówek, a Klub Gaja chętnie pomoże w znalezieniu nowych miejsc dla koniowatych i niedźwiedzi brunatnych.  

 

Wniosek został także przekazany Radzie Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów.


Jak działać dla Ziemi ? Radzimy !
Do połowy tego roku Klub Gaja realizuje projekt Jak działać dla Ziemi. Oznacza to, że przyjmujemy wszystkie zapytania i wątpliwości w sprawach związanych z ochroną przyrody i praw zwierząt. Można je do nas kierować telefonicznie, listownie i drogą elektroniczną.
 
Udzielamy informacji jak w takich sytuacjach wykorzystywać prawo, do jakich instytucji rządowych i samorządowych się zwracać oraz jak rozwiązać lokalne problemy. W uzasadnionych przypadkach podejmujemy interwencje przygotowując i wysyłając pisma do odpowiednich organów administracji publicznej.
 
Już w styczniu w dwóch sprawach zostały wysłane oficjalne pisma. Jedną z nich skierowaliśmy do Starostwa Powiatowego w Człuchowie po interwencji mieszkańców wsi Polnica odnośnie dewastacji dwóch wiekowych lip w tej miejscowości. Klub Gaja zwrócił się do Starosty Człuchowskiego z wnioskiem o podjęcie działań w celu ustalenia sprawców dewastacji drzew oraz wymierzenia kar pieniężnych przewidzianych prawem za tego typu wykroczenia. Zdaniem Klubu Gaja sposób wykonania cięć dwóch wiekowych lip w Polnicy nie może zostać uznany za przycinkę lub pielęgnację. Niszczenie drzew poprzez obcięcie całości korony i pozostawienie jedynie kikutów należy uznać za dewastację i jako taka powinna być rozpatrywana.
W sumie w miesiącach styczeń i luty przeprowadzono 30 porad, z tego 17 porad w styczniu i 13 porad w lutym.
 
W ramach projektu Jak działać dla Ziemi chcemy także przybliżyć naszą działalność w ubiegłym roku. Wkrótce do naszych współpracowników, sympatyków i partnerów biznesowych trafi Raport z działań Klubu Gaja za rok 2008.

 

Piękna zdrowa lipa ... ... i ta sama okaleczona lipa w Polnicy

 


Program "Jak działać dla Ziemi" - 2006 rok

 

Projekt „Jak działać dla Ziemi” był realizowany na terenie Bielska-Białej w placówkach oświatowych różnych typów i został sfinansowany ze środków Miejskiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Bielsku-Białej. W ramach projektu prowadziliśmy zajęcia edukacyjne oraz prezentowaliśmy wystawę. Zajęcia prowadziliśmy  w Szkole Podstawowej nr 2, Zespole Szkół Technicznych i Handlowych, Gimnazjum nr 9, Akademii Techniczno-Humanistycznej oraz w Ośrodku Profilaktyki Środowiskowej. Wystawa była prezentowana w Przedszkolu nr 35, Ośrodku Profilaktyki Środowiskowej oraz w Środowiskowym Ognisku Wychowawczym. Projekt realizowany był od maja do końca listopada 2006.


Wystawa „Jak Działać dla Ziemi”
Wystawa Klubu Gaja przygotowywana pod hasłem „Jak działać dla Ziemi” składa się w z opisu naszych działań i kampanii. Służy zainspirowaniu młodzieży szkolnej do pracy na rzecz środowiska oraz włączenia się jej do dużych wydarzeń edukacyjnych i medialnych prowadzonych przez nasze stowarzyszenie. Przedstawia realizowane przez Klub Gaja działania proekologiczne, od tych najprostszych (sadzenie drzew, czyszczenie potoków, sprzątanie terenów zielonych, poszukiwanie drzew pomnikowych), aż po różnorodne działania edukacyjno-informacyjne takie jak happeningi, wystawy, warsztaty wykorzystywane w naszych wcześniejszych kampaniach.
Wystawa zawiera przykłady z dotychczas przeprowadzonych przez nas akcji i kampanii, ze szczególnym uwzględnieniem działań edukacyjnych oraz działań na terenie Bielska-Białej. Wystawa prezentuje również walory przyrodnicze stolicy Podbeskidzia. Najważniejszym jej elementem jest jednak propagowanie takich działań, które szkoły mogą przeprowadzić na swoim terenie (zorganizowane akcji sadzenia drzew, zakładanie i opieka nad niewielkimi parkami przyszkolnymi, włączenie się do akcji „Zbieraj makulaturę, ratuj konie” czy projektów „Święto Drzewa” oraz „Zaadoptuj rzekę”, wykonanie gazetek szkolnych, wystawy, zrobienie prostego spektaklu itp.)
       

Warsztaty „Jak Działać dla Ziemi”
Warsztaty „Jak Działać dla Ziemi” miały na celu podnoszenie świadomości ekologicznej uczestników, ukazanie im powiązań pomiędzy stanem środowiska naturalnego a jakością życia ludzi oraz zdobycie przez nich wiedzy na temat zagrożeń płynących dla przyrody w dzisiejszym świecie. Równie ważnym elementem jest ich aktywizacja na polu ochrony przyrody i zachęcenie do konkretnych działań tej przyrodzie służących. Jak obronić drzewo przed nieuzasadnionym wycięciem? Jak zorganizować lokalną akcję informacyjną? Jak znaleźć i ochronić drzewo pomnikowe? W jaki sposób włączyć się w bezpośrednie działania dla przyrody? O tych i o wielu innych możliwościach działań dla Ziemi, można dowiedzieć się z naszych warsztatów. W czasie zajęć wykorzystywane są formy pracy grupowej i indywidualnej dostosowane do wieku i doświadczeń uczestników.
Warsztaty składały się z trzech integralnie połączonych ze sobą części. Pierwszą jest prezentacja działań Klubu Gaja, zarówno tych ogólnopolskich jak i lokalnych ze szczególnym uwzględnieniem tych w których uczestnicy mogą wziąć bezpośredni udział. Druga służy wypracowaniu takich działań z zakresu ochrony środowiska, które mogą być zrealizowane przez uczestników tych konkretnych warsztatów, ponadto na podstawie naszych działań uczestnicy uczą się w jaki sposób wykorzystać nasze doświadczenia na gruncie lokalnym. Uczestnictwo w zajęciach współpracujących z nami pedagogów z terenu miasta zapewni dostosowanie zajęć do lokalnej specyfiki. Trzeci etap zajęć służy motywowaniu uczestników do podjęcia wcześniej wypracowanych działań.

 

autor: yoyo ikonki: krysiaida @ deviantart | działa dobrze pod: ie 5.0, netscape6, opera 5 (i wyżej)