|
Wisła Fax - numer 32
styczeń 2001 rok
Czy potrzebna jest zapora w Nieszawie? /Przegląd, 18.09.2000 rok/
wiceminister środowiska Odpowiadając jednym zdaniem - zapora jest potrzebna. Uzasadnienie tej decyzji podały zespoły ekspertów Ministerstwa Środowiska i Ministerstwa Finansów, biorąc pod uwagę główny argument - bezpieczeństwo ekologiczne i bezpieczeństwo obywateli oraz aspekt ekonomiczny tego przedsięwzięcia. Koncepcja budowy zapory w Nieszawie jest jedynym rozwiązaniem gwarantującym, że udział środków publicznych będzie niewielki, natomiast ok. 90% nakładów pochodzić będzie ze źródeł komercyjnych. Eksperci rozważali wiele wariantów, m. in. nie ruszanie niczego, likwidację zapory we Włocławku albo ominięcie obecnego nurtu rzeki w tym miejscu. Wszystkie te koncepcje byłyby możliwe, ale przy założeniu, że cały ciężar ponosi budżet państwa. Zbudować stopień w Nieszawie trzeba, ministerstwo jest natomiast przeciwne pełnej kaskadyzacji Wisły, jako koncepcji szkodliwej dla środowiska. Opowiada się natomiast za wybudowaniem stopnia w Nieszawie z założeniem technicznym, że jest to ostatni stopień na rzece. Ponieważ minister środowiska nie zawsze musi mieć rację, zadanie opracowania koncepcji powierzono najwybitniejszym ekspertom z dziedziny ochrony przyrody i hydrotechniki. Wszyscy zgodnie rozstrzygnęli, że ten wariant jest najlepszy z możliwych. Koncepcja programowo - przestrzenna po- winna powstać w ciągu jednego roku. Zostanie ona następnie przedstawiona do konsultacji społecznej, nie pomijając żadnego ze środowisk lokalnych ani żadnej ze społecznych organizacji. Wydaje się, że tym sposobem jesteśmy w stanie wygenerować takie rozwiązanie techniczne, które będzie optymalnie chroniło bogactwa przyrodnicze, a najważniejsze, iż zapobiegnie katastrofie, która mogłaby mięć nieobliczalne skutki dla Włocławka, Nieszawy, a także całego środowiska, bowiem w przypadku awarii odpady i osady nagromadzone za tamą we Włocławku ostałyby uwolnione i spłynęłyby do Bałtyku. Na ministrze środowiska spoczywa odpowiedzialność za podjęcie właściwej decyzji, natomiast Rada Ministrów już ja przyjęła pozytywnie. Janusz Kurzelecki Piotr Jamka z-ca dyrektora ds. inwestycji Okręgowej, Dyrekcji Gospodarki Wodnej w Krakowie
Wanda Bielawska Jarema Dubiel ekolog niezależny Jacek Bożek prezes Klubu Gaja
/Przegląd, 18.09.2000 rok/
EKOLODZY - tak, "Ekofile" - nie!
Warto się przyjrzeć straszącemu ludzi na Kujawach problemowi pod nazwą tama we Włocławku. To historia walki człowieka z przyrodą, zmaganie się społeczeństwa obywatelskiego z wielkimi grupami nacisku. No i co najważniejsze, ta historia trwa i wciąż jest żywa.
W naszym kraju zmieniło się wiele od czasów jedynie słusznej linii i przewodniej siły. Jednakże bez względu na panujący ustrój społeczno-polityczny człowiek chce realizować swoje plany, wykorzystywać zdobytą w czasie studiów wiedzę i zarabiać pieniądze. Cały czas trzeba mieć wgląd na fakt, że bardzo niewiele zmieniło się w sposobie kształcenia hydrotechników, a ogromnie dużo w ekologii, wiedzy o społeczeństwie czy wreszcie w klimacie. Zaczynamy zdawać sobie sprawę z zagrożeń związanych z ociepleniem klimatu i tak naprawdę od naszych decyzji zależy jak ten świat wyglądać będzie za lat 50 czy też 250. Oczywiście taki przedział czasowy nie interesuje polityków którzy muszą wykazać się sukcesami tu i teraz, a ich racja bytu to głosy obywateli, którzy bardzo często nie wiedzą o czym mówią, zdając się na informacje podawane im przez dziennikarzy. Cóż, ta mieszanka nazywana jest demokracją, choć wielu analityków i działaczy społecznych widzi to bardziej jako sterowanie zachowaniem ludzi w kierunku konsumpcji i małej stabilizacji. Czy to źle? Nie wiem. Natomiast przypuszczam, że nie ekologiczne, interesowne wykorzystywanie Matki Natury musi przynieść opłakane skutki. Wróćmy jednak do ulubionego tematu.
Zapora włocławska została ukończona 30 lat temu. Miała być częścią wielkiej budowli, która na wieki miała sławić budowniczych socjalistycznej Polski - Kaskady Dolnej Wisły. Zaporę ukończono - jako pierwszą, gdyż wody jej zalewu tzw. Kanałem Centralnym miały być przerzucane wzdłuż działu wodnego Odry i Wisły z powrotem na południe. Socjalizm upadł, ale hydrotechnicy radzieckiego chowu nadal poszukiwali możliwości spełnienia swoich radykalnych działań, które dałyby im sławę i pieniądze. Tylko tym razem u ich boku pojawił się nowy element gry społecznej - organizacje ekologiczne. Początkowe próby marginalizacji nie powiodły się. Trzeba, więc było ułożyć sobie jako takie stosunki. Rozpoczęto na początku lat dziewięćdziesiątych, spotkania, co dalej z Wisłą i jak ma ona wyglądać w zmieniającym się politycznie, ekonomicznie i społecznie świecie. Ekolodzy i hydrotechnicy zaczęli się widywać na przeróżnych konferencjach i sympozjach organizowanych przez obie strony. W połowie lat dziewięćdziesiątych działała już dość sprawnie Ogólnopolska Kampania "Teraz Wisła", która skupiała różnorodne organizacje, naukowców, działaczy kultury czy zwykłych ludzi. Po drugiej stronie wiodącą rolę zaczęła odgrywać Fundacja Kaskady Dolnej Wisły, która reprezentowała lobby hydrotechniczne, niektóre samorządy oraz duże firmy. Oczywiście nie była to rozmowa równorzędnych partnerów. Zwolennicy budowy kaskady umocowani byli w regionie od wielu dziesiątków lat, nie mogli więc nagle stracić wpływów i koneksji. Społeczeństwo obywatelskie jeszcze nie okrzepło a trudności w zdobywaniu pieniędzy, strach o pracę i ogólne niezadowolenie ze zmian systemowych przyczyniał się do odpływu ludzi, którzy na początku lat 90-tych zasilali organizacje społeczne w tym ekologiczne. Pomimo werbalnych zapewnień bardzo często nie zapraszano nas na spotkania i konferencje prosząc tylko o tzw. opinie. Zostawiano nam na ich sporządzenie około 1-2 tygodni. W takim czasie mieliśmy opiniować projekty, które tworzone były przez kilka lat. Strona, która propagowała budowę stopni na Wiśle bardzo sprawnie unikała trudnych pytań celując bardziej w emocje niż strona społeczna. Przez wiele lat zarzucano właśnie nam emocjonalność i brak wiedzy. Przysłowiowe wręcz stało się magiczne zaklęcie hydrotechników - bronicie ptaków a nie ludzi. Pojawienie się WWF na scenie zmagań wiślanych uważam za jedno z najważniejszych wydarzeń. Dlaczego? Organizacje skupione wokół Ogólnopolskiej Kampanii "Teraz Wisła" razem wzięte i każda z osobna nie stanowiły bowiem takiej siły, która mogłaby sprostać ogromnej presji jaka pojawiła się wraz z przyjściem byłego wojewody bydgoskiego Antoniego Tokarczuka na stanowisko ministra środowiska. Oficjalnie stwierdzenie pana ministra, iż rezygnuje ze stanowiska, jeśli stopień w Nieszawie nie zostanie zaakceptowany przez rząd pokazywały jego determinację i poziom zaangażowania w sprawę. Dlatego też możliwość nagłośnienia problemu w Europie stała się tak dramatycznie ważna w momencie, kiedy nastrój histerii osiągnął bardzo wysoki poziom. "Gabinet premiera skierował już do Ministerstwa Ochrony Środowiska sejmową uchwałę o budowie nieszawskiej tamy. Zaczęły się prace nad jej wykonaniem (...) Prace obejmą m. in. sprawy projektowe, geodezyjne, geologiczne, uzgodnienia potrzebne do uzyskania zezwolenia budowlanego. Powstanie też tzw. ocena oddziaływania inwestycji na środowisko. W resorcie podkreślają, że ten ostatni dokument będzie miał wiążące znaczenie dla przyszłych inwestorów. Ocenia się, że prace nad koncepcją mogą się skończyć w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Będą one kosztowały ok. 3 mln zł. Środki są już zagwarantowane. W ramach prac projektowych w laboratorium włocławskiego " Hydroprojektu " ma być odtworzony w miniaturze odcinek Wisły między Nieszawą a Ciechocinkiem. Model ten będzie miał decydujące znaczenie przy wyborze dokładnej lokalizacji przyszłej zapory. " To bardzo ciekawe. Czyżby nasze obawy okazały się słuszne. Zaczniemy inwestycję, a później niech się budżet martwi. Jacek Bożek |
|||||||||||
autor: yoyo | ikonki: krysiaida @ deviantart | działa dobrze pod: ie 5.0, netscape6, opera 5 (i wyżej) |