nowości na e-mail
wpisz adres:


napisz do nas
Copyright © Klub Gaja
Strona Główna » Co Robimy? » Chronimy Przyrodę » Kampania "Teraz Wisła" » Wydawnictwo "Wisła Fax" » Wisła Fax - numer 32
Wydawnictwo "Wisła Fax"
aktualna pozycja:
» Wisła Fax - numer 43
» Wisła Fax - numer 42
» Wisła Fax - numer 41
» Wisła Fax - numer 40
» Wisła Fax - numer 39
» Wisła Fax - numer 38
» Wisła Fax - numer 37
» Wisła Fax - numer 36
» Wisła Fax - numer 35
» Wisła Fax - numer 34
» Wisła Fax - numer 33
Wisła Fax - numer 32
» Wisła Fax - numer 31
» Wisła Fax - numer 30
» Wisła Fax - numer 29

Wisła Fax - numer 32

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

styczeń 2001 rok


Czy potrzebna jest zapora w Nieszawie? /Przegląd, 18.09.2000 rok/


Na początek kilka głosów w KWESTII NIESZAWSKIEJ przedstawicieli organizacji i instytucji, które sprawami Wisły i wody zajmują się od lat.


Marek Michalik

wiceminister środowiska

Odpowiadając jednym zdaniem - zapora jest potrzebna. Uzasadnienie tej decyzji podały zespoły ekspertów Ministerstwa Środowiska i Ministerstwa Finansów, biorąc pod uwagę główny argument - bezpieczeństwo ekologiczne i bezpieczeństwo obywateli oraz aspekt ekonomiczny tego przedsięwzięcia. Koncepcja budowy zapory w Nieszawie jest jedynym rozwiązaniem gwarantującym, że udział środków publicznych będzie niewielki, natomiast ok. 90% nakładów pochodzić będzie ze źródeł komercyjnych. Eksperci rozważali wiele wariantów, m. in. nie ruszanie niczego, likwidację zapory we Włocławku albo ominięcie obecnego nurtu rzeki w tym miejscu. Wszystkie te koncepcje byłyby możliwe, ale przy założeniu, że cały ciężar ponosi budżet państwa. Zbudować stopień w Nieszawie trzeba, ministerstwo jest natomiast przeciwne pełnej kaskadyzacji Wisły, jako koncepcji szkodliwej dla środowiska. Opowiada się natomiast za wybudowaniem stopnia w Nieszawie z założeniem technicznym, że jest to ostatni stopień na rzece. Ponieważ minister środowiska nie zawsze musi mieć rację, zadanie opracowania koncepcji powierzono najwybitniejszym ekspertom z dziedziny ochrony przyrody i hydrotechniki. Wszyscy zgodnie rozstrzygnęli, że ten wariant jest najlepszy z możliwych. Koncepcja programowo - przestrzenna po- winna powstać w ciągu jednego roku. Zostanie ona następnie przedstawiona do konsultacji społecznej, nie pomijając żadnego ze środowisk lokalnych ani żadnej ze społecznych organizacji. Wydaje się, że tym sposobem jesteśmy w stanie wygenerować takie rozwiązanie techniczne, które będzie optymalnie chroniło bogactwa przyrodnicze, a najważniejsze, iż zapobiegnie katastrofie, która mogłaby mięć nieobliczalne skutki dla Włocławka, Nieszawy, a także całego środowiska, bowiem w przypadku awarii odpady i osady nagromadzone za tamą we Włocławku ostałyby uwolnione i spłynęłyby do Bałtyku. Na ministrze środowiska spoczywa odpowiedzialność za podjęcie właściwej decyzji, natomiast Rada Ministrów już ja przyjęła pozytywnie.

Janusz Kurzelecki
z-ca dyrektora ds. technicznych Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie
Zapora jest potrzebna, bo należy zmniejszać ryzyko zagrożenia awarią zapory we Włocławku, która jest doprowadzona do stanu krytycznego. Nastąpiło podniesienie stanu wody w stosunku do zakładanego przed budową, w innych miejscach od- czuwa się skutki przesuszenia np. bulwarów, bo tam woda jest o 2 metry niżej. Postawienie stopnia wodnego w Nieszawie przyniesie natomiast np. korzyści energetyczne, gdyż powstanie tam elektrownia czysta ekologicznie. Oczywiście, będzie to obciążenie dla skarbu państwa, jednak pieniądze, które trzeba będzie wyłożyć na budowę, pozwolą zaoszczędzić na wiele lat środki asygnowane na zabezpieczenie przeciwpowodziowe. Zamiast wałów, które w dużo mniejszym stopniu przed tym zagrożeniem, są kiepskie i niewystarczające, powstałyby zapory boczne. Ważne jest również to, iż nowy stopień na Wiśle nie wymagałby już budowania kolejnych w perspektywie kilkudziesięciu lat. Zminimalizowane zostaną natomiast wady zapory we Włocławku. Nieszawa będzie miała niższy próg, bo ma być ostatnia na tym odcinku. Natomiast zaporę we Włocławku stawiano z myślą o kontynuacji, powstało już zaplecze dla budowy zapory w Ciechocinku, nie była wiec przygotowania do pracy samotnej. Obecnie stawiany stopień ma być uniwersalny, nie powodujący szkód.

Piotr Jamka

z-ca dyrektora ds. inwestycji Okręgowej, Dyrekcji Gospodarki Wodnej w Krakowie
Teren, o którym mowa, jest dość odległy od naszego administrowania i działania. Są różne argumenty, zarówno techniczne i ekologiczne, sprawa wymaga więc wyważenia. Oczywiście, nowe obiekty hydrotechniczne musza powstawać, nie wiem jednak, czy najważniejsza jest w tej chwili zapora w Nieszawie. Ż mojej perspektywy przydałaby się raczej budowa podwyższająca retencje zbiorników. W Polsce generalnie wody brakuje, ważne są też względy bezpieczeństwa zalania znacznych obszarów. Niezaprzeczalnie na Podkarpaciu trzeba retencjonować wodę, co jednak graniczy wręcz z niemożliwością, bo tutaj np. od 14 lat czeka na dokończenie zbiornik Świnna Poręba, niezwykle potrzebny dla ochrony Krakowa przed powodzią, chociaż zaawansowanie przy jego budowie ocenia się tylko na 30%.

 

Wanda Bielawska
główny specjalista w Departamencie Zasobów Wodnych Ministerstwa Środowiska
Zapora (wolałabym stopień wodny) jest bardzo potrzebna, bowiem ratuje stopień wodny we Włocławku zagrożony awaria budowlana. Wzniesienie stopnia w Nieszawie jest jedynym skutecznym rozwiązaniem, realnym do wykonania, wybranym po przeanalizowaniu wielu innych rozwiązań, natomiast szkody wywołane w środowisku przez tę inwestycje, w ogólnym bilansie zysków i strat, będą stosunkowo niewielkie i nieporównywalne ze skutkami zaniechania budowy lub powstania awarii. Według oceny specjalistów, stan techniczny zapory we Włocławku pozwala na jej samotne funkcjonowanie przez ok. 6-8 lat, chociaż awaria może wystąpić praktycznie każdej mroźnej zimy. Prace przygotowawcze, badania geologiczne, projektowanie i liczne uzgodnienia dotyczące zapory w Nieszawie wymagają ok. 2-3 lat, sama budowa potrwałaby ok. 4 lata. Dlatego przygotowywać się trzeba już dziś. Pozytywna decyzja rządu w tej sprawie jest już w Sejmie. Rozpoczęto niezbędne działania wstępne. Jeśli procesy nie będą przebiegać tak opornie, jak np. w przypadku oczyszczalni dla Warszawy, zapora powstanie w terminie. ...

Jarema Dubiel

ekolog niezależny
Budowa ta jest absolutnie niepotrzebna. Naszym zdaniem, to błędna droga, od której cały świat odchodzi. Wisła jest tak piękna rzeką, mieszkają tutaj tysiące ptaków, życie kipi. Gdyby gminy nadwiślańskie otrzymały określoną pomoc, wszystko tutaj mogłoby aż furczeć od turystyki. Wisła jest skarbem w skali światowej, tymczasem zapora we Włocławku pozostawiła nie rozwiązany problem trucizn znajdujących się pod tamą. Warstwa galarety z różnych toksyn jest cecha zamkniętych zbiorników, bo tam nie ma możliwości samooczyszczania, rzeka płynąca swobodnie na długim odcinku sama miesza i dotlenia. Warszawa natomiast, haniebnie, nie ma oczyszczalni ścieków, na co wiec robienie zamkniętych zbiorników: do których wpędza się toksyny? W tej chwili zaledwie 30% ścieków stolicy jest oczyszczanych,- odpady jednak zakopuje się na dzierżawionym na 5 lat terenie w gminie Zielonka, albo niekiedy spuszcza nocą do Wisły cały kondensat. Jest to absolutnie zbrodnicze. Zamiast więc koncentrować się na idiotycznych pomysłach, na których zarobią tylko właściciele cementowni, trzeba się zając oczyszczaniem ścieków. Natomiast na Wiśle wystarczy hodować specjalną trzcinę i odmianę wierzby, które przyczyniają się do biologicznego oczyszczania rzeki. Trwa w Polsce kampania na rzecz Wisły, aby jej nie regulować, aby powstał tutaj park narodowy i zielony korytarz. To nie tylko nasza wewnętrzna sprawa, ale całej Europy. Zaś co do zapory we Włocławku - najlepiej ja w ogóle rozebrać, zastosować opcje zerową. Zaledwie kilka osób na tym straci. Aby nie spowodować zatrucia rzeki przez warstwę toksyn na pewnym odcinku, trzeba by puścić Wisłę bokiem, nowym korytem, a stare zabezpieczyć. Wtedy Wisła stanie się częścią parku narodowego, będą ryby, turystyka i stateczki do przewozu pasażerów.

Jacek Bożek

prezes Klubu Gaja
Stopień wodny Włocławek zbudowano 30 lat temu. Miał działać w pewnej całości, jako element Kaskady Dolnej Wisły, która jednak nie została zbudowana, głównie z przyczyn finansowych. Pozostał samotny stopień we Włocławku, ale lobby hydrotechniczne wciąż proponowało, by stawiać kolejne stopnie; było na to coraz mniej argumentów, bo nigdzie w Europie nie buduje się zapór na dolnych odcinkach rzek, lecz na górnych.
Teraz odpadł argument produkcji energii elektrycznej, której koszty są ogromne. Także transport wodny nie wchodzi w rachubę, bo nie ma co i gdzie wozić. To, co drzemie na dnie Włocławka, spędza sen z powiek. Erozja spowodowała wypłukanie podłoża. Budowa w Nieszawie nie rozwiązuje żadnego problemu, a za kilkanaście lat pojawi się tutaj ten sam problem erozji. Wątpliwości budzi też planowany sposób finansowania inwestycji Mówi się o środkach z Unii Europejskiej, z banków i o tym, że państwo miałoby dołożyć 15-20% itd. Wygląda jednak na to, że będzie jak z autostradami, które miały budować prywatne konsorcja, a w rezultacie wszystko spadło na państwo. Struktury europejskie nie dadzą nam żadnych pieniędzy na budowę zapór, mogą pomóc jedynie w proekologicznym zagospodarowaniu Wisły, a to nie to samo co projekty dotyczące Nieszawy.

 

/Przegląd, 18.09.2000 rok/


EKOLODZY - tak, "Ekofile" - nie!

 

Warto się przyjrzeć straszącemu ludzi na Kujawach problemowi pod nazwą tama we Włocławku. To historia walki człowieka z przyrodą, zmaganie się społeczeństwa obywatelskiego z wielkimi grupami nacisku. No i co najważniejsze, ta historia trwa i wciąż jest żywa.

 

W naszym kraju zmieniło się wiele od czasów jedynie słusznej linii i przewodniej siły. Jednakże bez względu na panujący ustrój społeczno-polityczny człowiek chce realizować swoje plany, wykorzystywać zdobytą w czasie studiów wiedzę i zarabiać pieniądze. Cały czas trzeba mieć wgląd na fakt, że bardzo niewiele zmieniło się w sposobie kształcenia hydrotechników, a ogromnie dużo w ekologii, wiedzy o społeczeństwie czy wreszcie w klimacie. Zaczynamy zdawać sobie sprawę z zagrożeń związanych z ociepleniem klimatu i tak naprawdę od naszych decyzji zależy jak ten świat wyglądać będzie za lat 50 czy też 250. Oczywiście taki przedział czasowy nie interesuje polityków którzy muszą wykazać się sukcesami tu i teraz, a ich racja bytu to głosy obywateli, którzy bardzo często nie wiedzą o czym mówią, zdając się na informacje podawane im przez dziennikarzy. Cóż, ta mieszanka nazywana jest demokracją, choć wielu analityków i działaczy społecznych widzi to bardziej jako sterowanie zachowaniem ludzi w kierunku konsumpcji i małej stabilizacji. Czy to źle? Nie wiem. Natomiast przypuszczam, że nie ekologiczne, interesowne wykorzystywanie Matki Natury musi przynieść opłakane skutki. Wróćmy jednak do ulubionego tematu.

 

Zapora włocławska została ukończona 30 lat temu. Miała być częścią wielkiej budowli, która na wieki miała sławić budowniczych socjalistycznej Polski - Kaskady Dolnej Wisły. Zaporę ukończono - jako pierwszą, gdyż wody jej zalewu tzw. Kanałem Centralnym miały być przerzucane wzdłuż działu wodnego Odry i Wisły z powrotem na południe. Socjalizm upadł, ale hydrotechnicy radzieckiego chowu nadal poszukiwali możliwości spełnienia swoich radykalnych działań, które dałyby im sławę i pieniądze.

Tylko tym razem u ich boku pojawił się nowy element gry społecznej - organizacje ekologiczne. Początkowe próby marginalizacji nie powiodły się. Trzeba, więc było ułożyć sobie jako takie stosunki. Rozpoczęto na początku lat dziewięćdziesiątych, spotkania, co dalej z Wisłą i jak ma ona wyglądać w zmieniającym się politycznie, ekonomicznie i społecznie świecie.

Ekolodzy i hydrotechnicy zaczęli się widywać na przeróżnych konferencjach i sympozjach organizowanych przez obie strony. W połowie lat dziewięćdziesiątych działała już dość sprawnie Ogólnopolska Kampania "Teraz Wisła", która skupiała różnorodne organizacje, naukowców, działaczy kultury czy zwykłych ludzi. Po drugiej stronie wiodącą rolę zaczęła odgrywać Fundacja Kaskady Dolnej Wisły, która reprezentowała lobby hydrotechniczne, niektóre samorządy oraz duże firmy. Oczywiście nie była to rozmowa równorzędnych partnerów. Zwolennicy budowy kaskady umocowani byli w regionie od wielu dziesiątków lat, nie mogli więc nagle stracić wpływów i koneksji. Społeczeństwo obywatelskie jeszcze nie okrzepło a trudności w zdobywaniu pieniędzy, strach o pracę i ogólne niezadowolenie ze zmian systemowych przyczyniał się do odpływu ludzi, którzy na początku lat 90-tych zasilali organizacje społeczne w tym ekologiczne. Pomimo werbalnych zapewnień bardzo często nie zapraszano nas na spotkania i konferencje prosząc tylko o tzw. opinie. Zostawiano nam na ich sporządzenie około 1-2 tygodni. W takim czasie mieliśmy opiniować projekty, które tworzone były przez kilka lat. Strona, która propagowała budowę stopni na Wiśle bardzo sprawnie unikała trudnych pytań celując bardziej w emocje niż strona społeczna. Przez wiele lat zarzucano właśnie nam emocjonalność i brak wiedzy. Przysłowiowe wręcz stało się magiczne zaklęcie hydrotechników - bronicie ptaków a nie ludzi.
Oj, nie ładnie, nie ładnie. Teraz zwyciężają tylko emocje - Włocławek się zawali. Jeszcze raz powtórzę. Oj, nie ładnie, nie ładnie. Jak już brak argumentów trzeba ludzi wystraszyć. To się udało. Tylko że z tej drogi trudno zawrócić. Nie wiem czy pamięta ktoś powódź zatorową z lat osiemdziesiątych. Strach, zgroza i brak informacji. Do teraz pytani o tę sprawę piewcy betonu na Wiśle nabierają wody w usta. Wielokrotnie powtarzałem, że Wisła nie jest lokalnym problemem i nie może zostać potraktowana wyrywkowo. Moje propozycje zorganizowania Wiślanego Okrągłego Stołu były zbywane wzruszeniem ramion. Trzeba więc było zwrócić się do świata.

Pojawienie się WWF na scenie zmagań wiślanych uważam za jedno z najważniejszych wydarzeń. Dlaczego? Organizacje skupione wokół Ogólnopolskiej Kampanii "Teraz Wisła" razem wzięte i każda z osobna nie stanowiły bowiem takiej siły, która mogłaby sprostać ogromnej presji jaka pojawiła się wraz z przyjściem byłego wojewody bydgoskiego Antoniego Tokarczuka na stanowisko ministra środowiska. Oficjalnie stwierdzenie pana ministra, iż rezygnuje ze stanowiska, jeśli stopień w Nieszawie nie zostanie zaakceptowany przez rząd pokazywały jego determinację i poziom zaangażowania w sprawę. Dlatego też możliwość nagłośnienia problemu w Europie stała się tak dramatycznie ważna w momencie, kiedy nastrój histerii osiągnął bardzo wysoki poziom.
Zaangażowanie się tak wpływowej i wielkiej organizacji w obronę Naszej Królowej daje gwarancje na profesjonalne przygotowanie się strony społecznej do wyzwań, jakie przed nami stanęły. A dzieje się dużo i to bardzo ciekawych rzeczy. Oto w Sejmie przegłosowuje się uchwałę o budowie stopnia wodnego Nieszawa, zaznaczając iż musi być zbudowany z prywatnych pieniędzy. W kilka tygodni później w prasie informuje się iż:

"Gabinet premiera skierował już do Ministerstwa Ochrony Środowiska sejmową uchwałę o budowie nieszawskiej tamy. Zaczęły się prace nad jej wykonaniem (...) Prace obejmą m. in. sprawy projektowe, geodezyjne, geologiczne, uzgodnienia potrzebne do uzyskania zezwolenia budowlanego. Powstanie też tzw. ocena oddziaływania inwestycji na środowisko. W resorcie podkreślają, że ten ostatni dokument będzie miał wiążące znaczenie dla przyszłych inwestorów. Ocenia się, że prace nad koncepcją mogą się skończyć w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Będą one kosztowały ok. 3 mln zł. Środki są już zagwarantowane. W ramach prac projektowych w laboratorium włocławskiego " Hydroprojektu " ma być odtworzony w miniaturze odcinek Wisły między Nieszawą a Ciechocinkiem. Model ten będzie miał decydujące  znaczenie przy wyborze dokładnej lokalizacji przyszłej zapory. "
Gazeta Pomorska, 10 stycznia 2001r.

To bardzo ciekawe. Czyżby nasze obawy okazały się słuszne. Zaczniemy inwestycję, a później niech się budżet martwi.

Jacek Bożek

autor: yoyo ikonki: krysiaida @ deviantart | działa dobrze pod: ie 5.0, netscape6, opera 5 (i wyżej)