nowości na e-mail
wpisz adres:


napisz do nas
Copyright © Klub Gaja
Strona Główna » Co Robimy? » Edukujemy » Biuletyn "Współodczuwanie" » Współodczuwanie - numer 51
Biuletyn "Współodczuwanie"
aktualna pozycja:
» Współodczuwanie - numer 57
» Współodczuwanie - numer 56
» Współodczuwanie - numer 55
» Współodczuwanie - numer 54
» Współodczuwanie - numer 53
» Współodczuwanie - numer 52
Współodczuwanie - numer 51
» Współodczuwanie - numer 50
» Współodczuwanie - numer 49
» Współodczuwanie - numer 48
» Współodczuwanie - numer 47
» Współodczuwanie - numer 46
» Współodczuwanie - numer 45
» Współodczuwanie - numer 44
» Współodczuwanie - numer 43
» Współodczuwanie - numer 42
» Współodczuwanie - numer 41
» Współodczuwanie - numer 39/40
» Współodczuwanie - numer 38
» Współodczuwanie - numer 37
» Współodczuwanie - numer 36
» Współodczuwanie - numer 35
» Współodczuwanie - numer 33/34
» Współodczuwanie - numer 32
» Współodczuwanie - numer 31
» Współodczuwanie - numer 30
» Współodczuwanie - numer 29
» Współodczuwanie - numer 28
» Współodczuwanie - numer 27
» Współodczuwanie - numer 26
» Współodczuwanie - numer 25
» Współodczuwanie - numer 24
» Archiwalne teksty

Współodczuwanie - numer 51

czerwiec 2009

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Biuletyn Współodczuwanie został wydany w ramach projektu Program edukacji ekologicznej Święto Drzewa

realizowanego w latach 2008-2010

Wsparcie udzielone przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię poprzez dofinansowanie ze środków

Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego, 

a także ze środków Rzeczpospolitej Polskiej w ramach Funduszu dla Organizacji Pozarządowych.

Dofinansowano ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Cztery kolumny drukowanej wersji biuletynu zostały dofinansowane ze środków

Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.

 


Święto Drzewa

Od drzewa do drzewa
od 20 lat

Udało się! 16 marca 2009 roku nad urodzinowym tortem by zdmuchnąć 20 świeczek, a pod bronionymi 20 lat temu topolami w centrum Bielska-Białej, stanął obecny zespół Klubu Gaja – Jacek Bożek, Beata Tarnawa, Jolanta Migdał, Halina Sobańska, Paweł Grzybowski i Jarosław Kasprzyk. Na urodzinową uroczystość Od drzewa do drzewa dojechał także Jerzy Oszelda, który razem z Jackiem Bożkiem 20 lat temu broniąc dwóch przeznaczonych do wycinki topoli w końcu znalazł się w ich konarach z transparentem w rękach – Nie pozwólmy wyciąć tych drzew.

 

Była to pierwsza bezpośrednia publiczna akcja Klubu Gaja. Ówczesny okres w Polsce to m.in. obrady Okrągłego Stołu, premiera dwóch jednoaktówek Vaclava Havla w jednym z warszawskich teatrów. Za niecałe trzy miesiące miały odbyć się pierwsze wybory do tzw. Sejmu Kontraktowego, później misję tworzenia rządu otrzymał Tadeusz Mazowiecki, pierwszy premier wolnej Polski.
 
W jakiej atmosferze doszło do tego zdarzenia najlepiej pokazują relacje prasowe.

 

Trybuna Robotnicza informację Zieloni na drzewach nad Białką zamieściła na piątej stronie, pomiędzy artykułami o znaczących dziś tytułach: Dialog jest ważny w każdym ogniwie partii, Marcowy strajk pocztowców z Częstochowy, Nielegalne zgromadzenie młodzieży w Poznaniu. Ówczesny regionalny tygodnik PZPR Kronika relacjonował m.in.: Rzecz jednak w tym, że decyzji o wycięciu drzew pod przyszłą budowę nikt nie wydał. Tak nas przynajmniej zapewniono w Wydziale Ochrony Środowiska, (…) Cieszy jednak zapał i chęć działania młodych ludzi w obronie przyrody. Oby tylko swą energię kierowali w przyszłości w sam środek tarczy.
Inne szczegóły były ważne dla Solidarności Podbeskidzia: Funkcjonariusze milicji początkowo spisywali rozdających ulotki, ale po pewnym czasie wycofali się. (…) Wkrótce potem demonstrujący zostali zatrzymani przez milicję. Przy spisywaniu personaliów tłumaczyli funkcjonariuszom, że występują również w ich interesie. (…) Rano następnego dnia funkcjonariusz SB zjawił się u Jacka Bożka i zapraszał go na rozmowę w siedzibie SB. Na żądanie oficjalnego wezwania SB-ek wycofał się. SB próbowała także wezwać telefonicznie drugiego uczestnika demonstracji Jerzego Oszeldę.

 

Jacek Bożek: To był bardzo ważny moment w moim osobistym życiu. To był moment ujawnienia się Klubu Gaja na zewnątrz, a wtedy nic jeszcze nie było pewnego, nikt nie wiedział czy dojdzie do obrad Okrągłego Stołu i jakie one będą. To wszystko działo się na naszych oczach, nikt nie wierzył w to, że komuna tak sobie odejdzie. Wchodząc na te drzewa byłem w miarę dobrze prosperującym rzemieślnikiem, schodząc z nich stałem się opozycjonistą. Nie polityka była jednak najważniejsza, bo zawsze interesowała mnie przyroda, a moje korzenie były hipisowskie. To wejście na drzewa miało więc dwa znaczenia: drzewa zostały uratowane, a ja zrobiłem krok od postawy zajętego sobą człowieka do człowieka, który chce się angażować społecznie. To bardzo zmieniło moje życie. Myślę, że przez te 20 lat bardzo dużo się nauczyłem, że Klubowi Gaja udało się bardzo dużo rzeczy zmienić w Polsce. To jest konkretna praca, konkretna postawa, o którą mi chodzi. Człowiek podejmuje decyzje, a potem za nie odpowiada w całym swoim życiu.

 

– Co się nie udało przez 20 lat?
JB:
Na przykład nie udała się dobra współpraca z lokalnym samorządem w Bielsku-Białej. To znaczy, że ludzie się nawzajem szanują, szanują swoje odmienne poglądy i próbują znaleźć jakąś płaszczyznę porozumienia. To się nie udało, musimy walczyć, przebijać się, mimo to, że często okazuje się, iż mamy rację. I ciągle tracimy czas na tego typu sprawy. Inna rzecz – w Polsce nie ma takiego społeczeństwa obywatelskiego jak sobie wyobrażałem, ciągle musimy załatwiać sprawy za wielu choć nas jest niewielu. Myślałem, że będzie lepsza współpraca i że będzie nas więcej. I jeszcze moja pasja – rzeki, one nadal są maltretowane, regulowane wbrew temu co mówi doświadczenie i wiedza innych na całym świecie.

 

– Czyli kolejne 20 lat pracy?
JB:
Nie wiem czy starczy sił, to kwestia utrzymania organizacji, zespołu, pozyskiwania pieniędzy. Jestem członkiem międzynarodowej organizacji Ashoka, która zrzesza innowacyjnych przedsiębiorców społecznych, jestem więc takim społecznym biznesmenem. Nie wiem co będzie w ciągu najbliższych pięciu lat, mamy kryzys, będą zmiany postaw społecznych, a co dopiero za 20 lat. Chciałbym żeby ludzie byli bardziej świadomi. Nie wiem czy to się uda.

 

Jerzy Oszelda: Współdziałałem z Jackiem kiedy był jeszcze pod wpływem Janusza Korbela i Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot oddanej ekologii radykalnej i głębokiej. W ówczesnym systemie socjalistycznym było to coś bardzo wyrazistego, istotnego i ważnego... Pewnego razu Jacek zaproponował żeby wejść na te topole. Rosło ich tu wtedy osiem. Chodziło o to żeby ocalić te drzewa, ponieważ plan budowy banku nie przewidywał ich pozostawienia. Nikt nie myślał wtedy o takich sprawach, że drzewa przecież mogą upiększać otoczenie banku. Chętnie się na to zgodziłem. To było jak przygoda.

 

– Ale kto to wymyślił, żeby wejść na drzewa, żeby tam na nich zostać?
JO:
To wymyślił Jacek. Miał taki pomysł, nie znalazł chętnego, a ja miałem już staż hipisowski.

 

– Czyli bez wahania podjął się Pan tego.
JO:
Bez wahania. Weszliśmy na górę, mieliśmy termos z herbatą, trzymaliśmy transparent, Jacek wykrzykiwał hasła. On był takim frontmanem. Zresztą potem każdy poszedł swoją drogą i dziś każdy zajmuje się czymś innym Każdy ma swój charakter i nie chodzi o to żeby to porównywać. Chodzi o to żeby chronić środowisko, żeby coś dla niego robić.

 

– Jak Pan to dziś ocenia?
JO:
To był wtedy mocny sygnał, że istnieją osoby, które myślą inaczej i troszczą się o środowisko w inny sposób. To był spektakularny sygnał, dobry na tamte czasy. To była jedna z pierwszych takich akcji w Polsce. Dlatego ważne jest, aby o tym przypominać, a także o innych rzeczach, bo ekologia to jest świadomość pewnych wartości, które często są pomijane. Przy tych obronionych topolach można pytać o różne wartości. To jest dobre miejsce, takie symboliczne.

 

– Jakie wnioski dziś?
Jacek Bożek:
Budowaliśmy niezależny ruch obywatelski, byliśmy liderami polskiego ruchu ekologicznego, pierwszą organizacją w Polsce, która domagała się uznania praw zwierząt. Jestem przekonany, że tę robotę zrobiliśmy dobrze. W ciągu 20 lat pracy udało się zmienić świadomość społeczną, udowodnić, że mamy wpływ na kształtowanie prawa; Ustawą o ochronie zwierząt uwiarygodnić zasadę, że zwierzę nie jest rzeczą; Świętem Drzewa pokazać, że współpraca leśników i ekologów jest możliwa. Dwadzieścia lat temu chodziło o dwie topole, dziś jest to, m.in. ponad 73 tysiące drzew zasadzonych w Polsce i 35 krajach świata w 6. edycji Święta Drzewa Klubu Gaja, które wpisano do kampanii ONZ – Siedem Miliardów Drzew dla Planety. Moim osobistym sukcesem jest stworzenie marki Klubu Gaja. Ta nazwa jest rozpoznawalna wśród organizacji pozarządowych w Polsce. Dzięki współpracy z organizacjami międzynarodowymi jesteśmy znani także na świecie.


Jak działać dla Ziemi

Realizując projekt Jak działać dla Ziemi, dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Klub Gaja udziela różnego rodzaju porad związanych z ochroną środowiska i angażuje się w tego typu interwencje. W ciągu pięciu miesięcy 2009 r. nasza praca w ramach projektu objęła 128 porad i interwencji. Dwie z nich – dotyczące schroniska w Kościanie i Mini Zoo w Lesznie przedstawiamy szczegółowo, ponieważ wymagają one jak najszybszego rozwiązania, poza tym wzbudzają duże zainteresowanie społeczne i medialne.

 

Minimum odpowiedzialności w Mini Zoo w Lesznie
Klub Gaja zwrócił się do Ministra Środowiska z wnioskiem o natychmiastowe cofnięcie decyzji zezwalającej na prowadzenie Mini Zoo w Lesznie.

 

W ogrodzie zoologicznym w Parku 1000-lecia w Lesznie trzymane są m.in. niedźwiedzie brunatne, makaki, konie, kuce i strusie. Ogród nie ma jednak odpowiedniej infrastruktury sanitarnej i weterynaryjnej. Market, stadion żużlowy, park linowy i plac dla jeżdżących na deskorolkach oraz ruchliwa ulica to najbliższe hałaśliwe otoczenie dla zwierząt. Teren mini zoo nie jest ogrodzony, a park jest miejscem spotkań wandali i osób nadużywających alkoholu. Stowarzyszenie zwraca także uwagę, na brak odpowiednich kwalifikacji u osób zajmujących się zwierzętami, ponieważ Mini Zoo jest zarządzane przez … Miejski Zakład Zieleni. Szczególnie rażące jest zlokalizowanie w tym samym miejscu Punktu zatrzymań bezpańskich psów.

 

Miejsca takie jak to są dowodem przedmiotowego traktowania zwierząt i całkowitego braku szacunku dla nich, co w oczywisty sposób przynosi więcej strat społecznych niż korzyści jakie powinni z takiego miejsca wynosić odwiedzający. – napisano we wniosku do Ministra Środowiska. Klub Gaja żąda jak najszybszego zlikwidowania obiektu, jednocześnie podkreślając, że niedopuszczalna jest próba usypiania zwierząt z tego powodu. Powinny one trafić do innych placówek, a Klub Gaja chętnie pomoże w znalezieniu nowych miejsc dla koniowatych i niedźwiedzi brunatnych.

 

Wniosek został także przekazany Radzie Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (RDPOZiA). Rada poparła wniosek Klubu Gaja i tak jak on, jest przeciwna obecnemu funkcjonowaniu leszczyńskiego zoo. RDPOZiA podkreśliła fakt, że potrzeba kontroli zwierzyńca w Lesznie dotyczy pierwszego w historii wniosku o cofnięcie zezwolenia na prowadzenie ogrodu zoologicznego. W piśmie nadesłanym do prezesa Klubu Gaja, Rada informuje, że sprawą Mini Zoo w Lesznie zajmowała się już w 2005 r. Ówczesna wizytacja ogrodu wskazała m.in. na konieczność wybudowania ogrodzenia i zaktualizowanie opisów gatunkowych zwierząt z uwzględnieniem ich statusu ochronnego.

 

W marcu tego roku członkowie zespołu obejrzeli nagranie video przygotowane przez Polskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami dokumentujące obecną sytuację w zoo. Film ujawnił, że żadne z zaleceń nie zostało w pełni zrealizowane, a warunki utrzymania zwierząt nie uległy poprawie. Jedyną zmianą jest wybieg dla niedźwiedzi, w którym szyby oddzielają zwierzęta od zwiedzających, ale sposób eksploatacji tego wybiegu, jego rozmiary i „umeblowanie” budzą zastrzeżenia. – czytamy w piśmie podpisanym przez przewodniczącego RDPOZiA, Ryszarda Topolę. Zdaniem Rady zwierzęta są narażone na działania osób trzecich, a także na okaleczenia i urazy. Obiekt w Lesznie nie spełnia wymogów art. 69 Ustawy o ochronie przyrody, a Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska powinien skierować wniosek do Wielkopolskiego Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska o wykonanie działań kontrolnych stosownie do zapisów art. 68 i 77 Ustawy o ochronie przyrody.

 

Kilka tygodni później na stronie Klubu Gaja został umieszczony link do amatorskiego filmu, który pokazuje jak zachowuje się niedźwiedź zamknięty w leszczyńskim zoo. Filmem zainteresowali się naukowcy. Agnieszka Sergiel z Instytutu Zoologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego zwróciła uwagę na film, ponieważ często tego typu zachowania zwierząt są odbierane przez ludzi jako rodzaj zabawy, tańca, tymczasem zwierzę ewidentnie cierpi i tak to okazuje. Często spotykamy się z tym, że ludzie nieświadomie odbierają to jako zabawne, a w internecie wiele jest filmów z podkładem muzycznym, w rytm którego zwierzę „tańczy”, zwróciliśmy na to uwagę również w tym przypadku. Należy uświadamiać zwiedzających, że jest to problem i zwierzę cierpi. – wyjaśnia A. Sergiel, która prowadzi badania nad dobrostanem niedźwiedzi w Polsce. Z naszej strony możemy dodać, że wielce wymowny i potwierdzający jej słowa jest niewybredny komentarz osób, które ów film robiły i anonimowo zamieściły go w internecie.

 

Kołyszący ruch zwierzęcia to przykład zachowania stereotypowego będącego objawem zaburzeń psychicznych. Występuje w warunkach, w których zwierzę nie może realizować swoich potrzeb, przede wszystkim z powodu zbyt monotonnego i jałowego otoczenia pozbawionego odpowiednich elementów stymulujących do naturalnych zachowań. Stereotypie mogą być również wynikiem neurologicznych zmian wywołanych długotrwałym stresem. Przykłady tego typu zachowań u ludzi to np. klaskanie, kołysanie się i wiele innych form zachowań samouszkadzających w autyzmie i innych zaburzeniach psychicznych. Niedźwiedzie, jako zwierzęta bardzo aktywne, są szczególnie podatne na rozwój stereotypii. W związku z przemieszczaniem się na długie dystanse, zajmowaniem dużych terytoriów i ogromną inteligencją, stereotypie u tych zwierząt rozwijają się przede wszystkim z frustracji potrzeby aktywności, która nie może być realizowana w niewoli na często zbyt małej przestrzeni. – wyjaśnia A. Sergiel.

 

Czy to na pewno schronisko?
Klub Gaja zajął się także sprawą Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Kościanie prowadzonego przez firmę IZBUD Grzegorza Wróblewskiego. Domagamy się jak najszybszej kontroli tego obiektu i taki wniosek skierowało do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Kościanie, Tadeusza Grygiera.

 

Kontrola powinna wykazać czy miejsce to (przy ul. Śmigielskiej 64) spełnia wszystkie wymogi oraz co działo się przez ostatnie 3 lata ze zwierzętami, które do niego trafiały. Zgodnie z prawem, los każdego przywiezionego tutaj psa powinien być zapisany w dokumentach takich jak, na przykład: akt adopcji czy rachunki z utylizacji padłych zwierząt. Z zebranych przez stowarzyszenie dokumentów wynika, że firma IZBUD wyłapała, co najmniej 126 psów: w 2006 r. – 23, w 2007 r. – 79, a w 2008 r. – 24. Ponadto w 2008 r. do schroniska przekazano co najmniej 15 bezpańskich psów a w rok wcześniej – 3. Tymczasem z ustaleń Klubu Gaja wynika, iż obecnie w schronisku nie ma żadnych psów. Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że zwierzęta mogły zostać uśmiercone.

 

Chcemy podkreślić, iż Klub Gaja oczekuje jednoznacznych informacji i dokumentacji potwierdzających, co stało się zarówno z psami, które trafiły do Schroniska dla Zwierząt IZBUD w Kościanie jak i z psami, które firma ta wyłapywała, czyli są to w sumie 144 psy. – czytamy we wniosku. Opisane sprawy budzą emocje wśród mieszkańców i mediów, i wymagają rzetelnej odpowiedzi.

 

Dobra praktyka w Rybniku
Klub Gaja jako strona bierze udział w konsultacjach w sprawie przebudowy boisk przy ośrodku sportowym w dzielnicy Kamień w Rybniku. Na zaproszenie Urzędu Miasta, wraz z architektami obejrzeliśmy cały teren planowanej budowy. Przechodząc od drzewa do drzewa udało się sprecyzować, a nawet zmienić plany inwestycji tak, by podczas jej realizacji, wyciąć jak najmniej drzew. Współpraca okazała się bardzo owocna, ponieważ udało się ocalić kilkadziesiąt starych, dorodnych brzóz i topól. Taką metodę współpracy, jak każdą dobrą praktykę mogą podejmować także inne samorządy.

 

Przy tej okazji warto przytoczyć opinię prof. Janusza Hereźniaka z Poradnika o drzewach Klubu Gaja, że starsze drzewa produkują o wiele więcej tlenu niż młodsze i mniejsze. Na przykład jeden stuletni buk wytwarza 1,7 kg tlenu na godzinę, co daje w sezonie wegetacyjnym 3500 kg tlenu na rok. Jest to ilość potrzebna dla około 10 osób. Specjaliści podkreślają, że zasadzenie młodego drzewka w zamian za wycięty dorosły okaz nie przyniesie od razu tego samego efektu ekologicznego. Prof. Hereźniak zwraca uwagę, że ze względu na możliwości pochłaniania dwutlenku węgla jedno stuletnie drzewo potrafi zrobić to co aż 1700 drzew 10-letnich.

autor: yoyo ikonki: krysiaida @ deviantart | działa dobrze pod: ie 5.0, netscape6, opera 5 (i wyżej)